Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-includes/pomo/plural-forms.php on line 210

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-content/plugins/wp-super-cache/wp-cache-phase2.php on line 1167

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 77

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 87

Warning: Creating default object from empty value in /wp-content/themes/journey/framework/options/core/inc/class.redux_filesystem.php on line 29

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Geocaching – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl Subiektywne spojrzenie rudej i Marka na Bałkany, podróże i nie tylko! Thu, 07 Jun 2018 07:00:36 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.6 http://balkany.ateamit.pl/wp-content/uploads/2014/12/DSC09337-5497cfcbv1_site_icon-32x32.png Geocaching – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl 32 32 80539066 Bałkański Sylwester i Nowy Rok – Balkan Spontan Trip 2014/15 http://balkany.ateamit.pl/balkanski-sylwester-i-nowy-rok-balkan-spontan-trip-201415/ http://balkany.ateamit.pl/balkanski-sylwester-i-nowy-rok-balkan-spontan-trip-201415/#comments Sun, 21 Dec 2014 19:35:06 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=3001 Zapowiedź naszej kolejnej wyprawy - Balkan Spontan Trip, czyli sylwester na Bałkanach.

Post Bałkański Sylwester i Nowy Rok – Balkan Spontan Trip 2014/15 pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Jeszcze nie skończyłam spisywać tegorocznego pobytu w Albanii z sierpnia, a tu już za parę dni wyjeżdżamy na kolejną, bałkańską wyprawę. Tym razem celem jest spędzenie okresu poświątecznego, Sylwestra i Nowego Roku w znanych i lubianych przez nas miejscach, ale przede wszystkim odwiedzenie tych nowych i jeszcze nieznanych.

Balkan Spontan Trip 2014/15

Jaki mamy plan?

Startujemy 26 grudnia z samego rana i w ciągu jednego dnia chcemy dotrzeć do Sarajewa. Z sierpnia wiemy, że jest to wykonalne. Dodatkowo liczymy, że tego dnia na drogach będzie panował raczej umiarkowany ruch, który pozwoli nam szybko przemknąć przez Polskę, Słowację, Węgry, Chorwację oraz Bośnię i Hercegowinę.

W Sarajewie mamy zarezerwowany nocleg w hostelu Travellers Home,  w samym centrum miasta. 27 grudnia chcemy jak najwięcej zwiedzić i zobaczyć, więc będzie to na pewno bardzo aktywny dzień. Oczywiście zaopatrzeni jesteśmy w gromadkę keszy, więc korzystając z pomocy Geocachingu mamy szansę odkryć pewnie kilka ciekawych miejsc, które niekoniecznie opisywane są przez przewodniki.

Z rana 28 grudnia będziemy opuszczać Sarajevo. Zanim jednak całkiem pożegnamy się z tym regionem, odwiedzimy jeszcze Wodospad Skakavac (największy wodospad w Bośni i Hercegowinie). Dalej, przez Mostar i Trebinje dojedziemy do Czarnogóry, którą tym razem potraktujemy tranzytowo i przemkniemy do Albanii. Tam chcemy się zadekować na pierwszą noc w okolicy Veljopoje lub Shengjin

Od 29-31 grudnia będziemy kręcić się po Albanii. W planach na pewno odwiedziny na Półwyspie Rodonit i nocleg tam. Planujemy również założyć w tym miejscu naszego osobistego kesza. Zobaczymy jak ten plan wypali 😉

Zasadniczo nie wiemy, gdzie dokładnie spędzimy samego Sylwestra. Może w Tiranie? A może we Vlorze? Generalnie w tym zakresie plan będzie bardzo dynamiczny i zależny od pogody i naszych nastrojów. Najważniejsze będzie jednak to, że w nowy, 2015 rok wejdziemy przebywając w ukochanym kraju, czyli Albanii. Czy można chcieć więcej?? 🙂

1 stycznia czyli w Nowy Rok przenosimy się z Albanii do Skopje, w którym mamy zarezerwowany pokój w jednym z hosteli blisko centrum miasta. W samej stolicy Macedonii będziemy pełne 3 dni. Na temat planów dotyczących tego miasta nie za wiele mogę zdradzić, ale zapewniam Was – szykuję ogromną niespodziankę, która choć kosztować mnie będzie niesamowity nakład pracy, to sądzę, że będziecie mile zaskoczeni. Niewątpliwie będzie to intensywny czas, ale jakże interesujący. W końcu Skopje to nietuzinkowe miasto.

5 stycznia z samego rana będziemy wyruszać do Polski, gdyż w Trzech Króli musimy już być w domu.

W trakcie naszej podróży będą nam również towarzyszyć książki w ramach akcji Książka w Podróży. Jedna z nich na pewno zostanie w Sarajevie, a druga w Skopje. O tym jakie to będą książki oraz gdzie zamieszkają będziemy informować na bieżąco 🙂

ksiazka-w-podrozy_logo-12

Z jednej strony, czeka nas bardzo intensywny czas. Z drugiej, będziemy mieć też momenty na złapanie oddechu, odpoczynek i spokojne nacieszenie się Bałkanami. Ogromną niewiadomą pozostaje oczywiście kwestia pogody. Ale jaka by nie była i tak będziemy zwiedzać i poszerzać bałkańską wiedzę, by móc się nią z Wami podzielić. A skoro już o tym mowa – jeśli macie jakieś pytania odnośnie Sarajeva, Skopje czy Albanii, na które nie znaleźliście jeszcze odpowiedzi, to zamieszczajcie je w komentarza pod poniższym wpisem. Będąc teraz w tych miejscach postaramy się Wam pomóc i zebrać potrzebne informacje.

To tyle tytułem wstępu. Trzymajcie za nas kciuki, to jest za mnie, Marka i Kiankę 🙂

Zapisz

Post Bałkański Sylwester i Nowy Rok – Balkan Spontan Trip 2014/15 pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/balkanski-sylwester-i-nowy-rok-balkan-spontan-trip-201415/feed/ 13 3001
Długi górski weekend. Część 3 – Wielka Fatra http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-3-wielka-fatra/ http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-3-wielka-fatra/#comments Thu, 03 Jul 2014 16:02:39 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=431 Treking po Wielkiej Fatrze i okolicach Rużomberoku. Wspomnienia pewnego letniego dnia.

Post Długi górski weekend. Część 3 – Wielka Fatra pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
21 czerwiec 2014

Poranek w Jurgowie jest deszczowy, ponury i niezbyt zachęcający do czegokolwiek. Marek jednak nastawiony na to, że musi koniecznie pojeździć na rowerze, zmusza mnie do opuszczenia łóżka i względnego ogarnięcia się. Pakujemy się zatem do Kianki i ruszamy do Rużomberoku, gdzie w ośrodku Malino Brdo znajduje się wiele tras DH, które jak magnes przyciągały do siebie Marka.

Nie jestem do tego pomysłu nastawiona zbyt optymistycznie, gdyż biorąc pod uwagę pogodę. Na szczęście po dotarciu na miejsce okazuje się, że nie pada, więc ja również mogę zająć się czymś konstruktywnym. Zabieram zatem plecak i ruszam przed siebie.

Mój plan jest dosyć prostu – kesze i trekking. Zaczynam od poszukiwania skrytek, do których doprowadza mnie asfalt wiodący do Pod Kalvariou (szlak żółty). W okolicy tej są trzy skrytki, położone dość blisko siebie. Pierwszą z nich znajduję szybko i bez większego problemu. Przy okazji mogę podziwiać industrialną panoramę Rużomberoku wraz z jego zieloną, polną i leśną okolicą. Drugiego kesz znajduję sprawnie, ale przedzieranie się przez skąpaną w porannym deszczu łące nie należy do przyjemności – jestem przemoczona do suchej nitki. Pomijając ten drobny szczegół, skrytka warta była poświęcenia. Słowacy i Czesi to narody wyjątkowo kreatywne w kwestii geocachingu. Jakieś było moje zdziwienie, gdy skrytka okazała się być schowana w jeżu 😉

Keszowy jeż

Rużomberok

Widok na Rużomberok

Rużomberok

Maki, maki, maki…

pole maku

Do kesza numer trzy musiałam podejść odrobinę do góry, do miejsca gdzie zaczynały się sosenki. Idę gapiąc się w ekran GPSa i niemalże wpadam na gościa z psem. Jest to o tyle surrealistyczne spotkanie, że w okolicy nie ma ani ścieżki, ani szlaku, tylko pola, łąki i las. Zrobiło się jeszcze dziwniej, gdy Słowak zapytał się mnie, gdzie jest zielony szlak. Po analizie garminowej mapy dochodzimy do wniosku, że szlak jest nieopodal. Okazało się jeszcze, że Słowak wraz z psem nocowali w namiocie, który rozbity był blisko drugiego z keszy, które tego dnia podejmowałam. No cóż, chyba oboje byliśmy zadziwieni tym nieoczekiwanym spotkaniem.  Kesz numer trzy wyjątkowo przypadł mi do gustu, gdyż został zrobiony w… karmniku.

http://www.geocaching.com/geocache/GC124WW_ruzomberok-na-dlani?guid=93dcd94d-109a-40ac-aee1-c138ee1abe67

http://www.geocaching.com/geocache/GC3J7KM_zvierata-v-nasich-lesoch?guid=832ae83e-358d-4f7b-896d-21dde499cd49

http://www.geocaching.com/geocache/GC3EQJJ_patkova?guid=4c28ead9-a9a2-4c2e-9fb0-e5733257def0

Kesz w karmniku

geocaching

Po keszowaniu ruszam w góry. Idąc na azymut docieram do czerwonego szlaku wiodącego przez Velką Skalę na szczyt Sidorovvo. Droga pnie się dość stromym, zalesionym grzbietem. Co chwila zrywa się silny wiatr i zaczyna padać. Ja zakładam cieplejsze ciuchy i… czapkę na głowę, gdyż temperatura robi się niezbyt sprzyjająca dla moich zatok. Całą trasę pokonuję nie spotykając ani jednej osoby. Wychodzi na to, że ten region Wielkiej Fatry, ze względu na bliskość ośrodka Malino Brdo, nie jest zbytnio wykorzystywany w celach trekkingowych. Dopiero po zejściu z Sidorova spotykam ludzi i są to praktycznie sami faceci z psami. Nie wiem o co chodzi, ale nie spotkałam żadnej kobiety, a każdy facet maszerował po górach z psem. Dziwne i podejrzane…

Widok z Velkiej Skały

Velka Skała

Velka Skała

Widok spod szczytu Sidorova

Sidorovo

Polana pod Sidorovo

polana pod sidorovo

Malino Brdo

Po dotarciu do samochodu okazuje się, że Marek ma jeszcze około 30-40min jazdy (do 16:30 działa kolej gondolowa, która wwozi rowerzystów i turystów na górę). Ja zasiadam w Kiance i oddaję się lekturze. Gdy mój luby ostatecznie kończy jazdę, opuszczamy Malino Brdo. Po drodze robimy zakupy, a wyjeżdżając z Rużomberoka oraz jadąc w stronę Jurgowa, zgarniamy kilka keszy.

www.geocaching.com/geocache/GC2DAPE_total-drive-in?guid=a61f59df-b604-413e-913e-b4c006e755e0

http://www.geocaching.com/geocache/GC1AF78_kramarisko?guid=b1e9500b-299a-4191-8706-7a4231256284

http://www.geocaching.com/geocache/GC54EXE_priadka?guid=dacfc8b2-a0de-43a2-97a7-59472e22fecc

O dziwo był to nasz najbardziej lajtowy dzień całego wyjazdu. Ja przeszłam ponad 10km, Marek wyszalał się na rowerze, ale oboje nieco odpoczęliśmy po wcześniejszych, trekkingowych ekscesach.

gtregfn

Zapisz

Post Długi górski weekend. Część 3 – Wielka Fatra pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-3-wielka-fatra/feed/ 2 431
Długi górski weekend. Część 2 – rajski Słowacki Raj? http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-2-rajski-slowacki-raj/ http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-2-rajski-slowacki-raj/#comments Thu, 26 Jun 2014 13:12:14 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=410 Słowacki Raj to jedna z większych atrakcji, jakie znaleźć można u naszych południowych sąsiadów. Czy warto się tam wybrać?

Post Długi górski weekend. Część 2 – rajski Słowacki Raj? pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
20 czerwiec 2014 Słowacki Raj

Pogoda za oknem nie zachęca do niczego – szaro, buro, coś siąpi z nieba. Szybki przegląd prognoz pogody oraz naszych pomysłów na piątkowe aktywności i zapada decyzja – jedziemy do Słowackiego Raju.

Generalnie z bliżej nieokreślonych przyczyn ileś razy, gdy byliśmy w Jurgowie chcieliśmy tam pojechać, ale wydawało nam się, że jest to strasznie daleko. No cóż… raptem 60km, więc nie jest to jakiś zabójczy dystans.

Gdy jedziemy przez Słowację okazuje się, że pogoda choć mocno pochmurna, to jednak ma tendencję do rozpogadzania się, co dobrze rokuje na przyszłość. Docieramy do Podlesoka, który wybraliśmy jako punkt startowy naszego poznawania Słowackiego Raju. Parking kosztuje tam 2EUR za dzień. Oczywiście 99% aut tam stojących jest tego dnia na polskich blachach. Widać zatem, która narodowość ma długi weekend 😉

W kasie przy parkingu kupujemy bilety wstępu – 1.5 EUR od osoby oraz mapę za 4EUR. Po krótkich konsultacjach decydujemy się na wspinaczkę zielonym szlakiem przez Suchą Belę i Misove Vodopady. Początkowo szlak wiedzie dnem koryta potoku, w którym jest na szczęście mało wody. Szybko wymijamy grupki turystów w adidasach, którzy kombinują jak tu nie zamoczyć obuwia. My w górskich butach idziemy nie zważając na wodę. Gdy zaczynają się pierwsze kładki,  nie czuję się za pewnie, ale po przejściu około dziesięciu natychmiast zapominam o jakimkolwiek lęku.

Jedna z pierwszych kładek

Słowacki raj - kładka

W korycie potoku

Słowacki rajNiestety liczne grupy Polaków, które przybyły do Słowackiego Raju, dosłownie i w przenośni zalały tamtejsze szlaki tworząc kolejki do nieco trudniejszych przeszkód, jak choćby ciąg metalowych drabinek przy Misovych Vodopadach. Pół biedy, jakby tylko wchodzili wolno. Ale nie…musieli udowodnić wszystkim dookoła, że jako naród nie potrafimy się zachować. Wrzaski, śmiechy, głupie teksty. Do tego zionęło od nich alkoholem, który najpewniej wypili dzień wcześniej, ale jeszcze nie zdążył z nich całkiem wyparować. W kolejce do drabinek była również wycieczka spokojnych Węgrów. Gdy staliśmy za nimi udając, że nie jesteśmy z tego samego kraju, co banda rozwrzeszczanych ludzi w bardzo średnim wieku, pewien starszy pan zaczął się nas dopytywać, skąd jesteśmy. Gdy ostatecznie przyznaliśmy się, że z Polski, pokiwał tylko głową i spojrzał na nas ze współczuciem. Pokonywanie drabinek było zajęciem, które trochę trwało z racji ilości ludzi i tworzących się zatorów. Jedno jest pewne – szlaki w Słowackim Raju (w szczególności te z drabinkami, platformami i kładkami) nie są dla osób z lękiem wysokości oraz lękiem przestrzeni. Dobrze, że do nich nie należymy.

Drabinki przy Misovych Vodopadach

Misove VodopadyNa drabinkach należało bardzo szybko robić zdjęcia, by nie tamować ruchu.

Słowacki RajJak łatwo się domyślić na zdjęciu chodziło o uwiecznienie pana, który w dziwnej pozie pije z wodospadu. Ciekawe jaką miał minę, gdy na górze zobaczył sporą ekipę, która w potoczku moczyła sobie stopy.

Słowacji Raj

Słowacki RajGdy kończą się wszelkie przeszkody udaje nam się wyprzedzić większość osób i dość nudną częścią szlaku, wiodącą przez wąwóz, docieramy do Sucha Bela. Stamtąd żółtym i czerwonym szlakiem udajemy się do Klastoriska. Na pięknej i widokowej polanie (normalnie widać stamtąd Tatry, które tego dnia były za chmurami) znajdują się ruiny ponad 700letniego klasztoru. Część zabudowań nadal jest całkiem dobrze zachowana, część dzięki opisom można zidentyfikować np. jako piekarnię czy cele mnichów. Na Klastorisku znajdował się kesz, którego pomimo sporych tłumów udało mi się podjąć.

http://www.geocaching.com/geocache/GC1FQP7_rumia-memento?guid=c25bdbf3-46ca-4e0d-bd04-be079723173e

Polana Klastorisko

KlastoriskoRuiny Klasztoru

klastoriskoPo odpoczynku na polanie rozważamy dalszy plan wycieczki. Marek początkowo chce nieco dłuższy wariant – niebieskim szlakiem przez Certova sihot i Certova diera i powrót Przełomem Hornadu. Ja jednak stwierdzam, że jest po 15, więc dłuższy wariant może skończyć się tym, że będziemy wracać po ciemku. Ostatecznie schodzimy do Hornadu szlakiem czerwonym. Po drodze odbijamy nieznacznie by podjąć kolejnego kesza.

http://www.geocaching.com/geocache/GC134KW_klastorisko?guid=ca52d4d3-7384-4782-81f1-5c3bdf9a2f06

Z keszem czyli geocaching musi być

geocachingWidok podczas zejścia do Doliny Hornadu

Tatry ze Słowackiego RajuObydwoje z Markiem myśleliśmy, że Przełom Hornadu to taka lajtowa, szeroka ścieżka, parę wiszących mostków i tyle. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że trasa ta jest dość wymagająca, w szczególności w kwestii zaufania do wiszących dobrych kilka metrów nad ziemią platform, wyglądających jak fragment stelażu łóżka lub starego bagażnika na dach. Jak wspominałam, nie mam lęku wysokości, ale w paru momentach ogarnęła mnie panika. Najgorzej poczułam się na wiszącym moście, który był zrobiony z kratki, przez która pięknie widać było rzekę w dole. Marek chciał, żebym zatrzymała się pośrodku, aby mógł mi zrobić zdjęcia. Ja natomiast wiedziałam, że jak się zatrzymam, to już się nie ruszę z miejsca. Szybko przemaszerowałam na drugą stronę i dopiero zatrzymałam się na stałym gruncie. Oczywiście w miejscach, gdzie zawieszone na skałach były łańcuchy musiałam nabić sobie kilka siniaków, więc obecnie moje nogi (a w szczególności piszczela) wyglądają niezbyt uroczo.

Pierwszy jeszcze lajtowy mosteczek w Dolinie Hornadu

Przełom HornaduTrzeba było mieć polot i fantazję by stworzyć tak poprowadzony szlak

Słowacki RajTen mostek doprowadził mnie do stanu lekkiej paniki. Jak widać, wolałam nie patrzeć do tyłu, nawet mimo szczerych zachęt ze strony Marka (generalnie w kilku żołnierskich słowach powiedziałam mu, co sądzę o zatrzymywaniu się na tym mostku i szybko pomaszerowałam dalej).

słowacki rajMroczny Przełom Hornadu

Słowacki rajMoje ulubione zdjęcie z platformami. Lepiej w takim miejscu nie mieć lęku wysokości. Choć ja osobiście najbardziej lękałam się stanu technicznego tych platform, z których część była mocno powyginana i chybotliwa…

Słowacki rajPo ponad 18km i 7h marszu docieramy do Kianki. Mnie znów bolą piszczela (nie tylko od siniaków, ale również od butów) i czuję się tak, jakby ktoś wypompował ze mnie całą energię. Marek idzie jeszcze coś zjeść, a ja marze tylko o tym, żeby zdjąć buty i usiąść na czymś miękkim. Mimo sporego zmęczenia oboje jesteśmy zachwyceni Słowackim Rajem. A najbardziej tym, że jest tam tyle szlaków, tyle możliwości i tyle atrakcji. Czas płynie tam bardzo szybko, bo ciągle coś się dzieje, a człowiek musi być mocno skoncentrowany. Planujemy wybrać się tam na kilka dni, by przejść jeszcze parę innych tras.

mapa Słłowacki raj

Zapisz

Post Długi górski weekend. Część 2 – rajski Słowacki Raj? pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/dlugi-gorski-weekend-czesc-2-rajski-slowacki-raj/feed/ 5 410
Marcowe Podhale część 5. Spisz, Pieniny i droga powrotna http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-5-spisz-pieniny-i-droga-powrotna/ http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-5-spisz-pieniny-i-droga-powrotna/#respond Sun, 23 Mar 2014 10:04:57 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=285 Jeden dzień i Pisz, Podhale oraz nasza droga powrotna do domu, przepełniona zwiedzaniem i poszukiwaniem skrytek.

Post Marcowe Podhale część 5. Spisz, Pieniny i droga powrotna pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
9 marzec 2014

Poranek rozpoczynamy od pakowania naszej góry rzeczy. Nie chce nam się wracać, w szczególności, że wreszcie pogoda dopisuje, a prognozy na kolejne dni są bardzo obiecujące. Musimy jednak pożegnać się z Jurgowem i wrócić do wszelakich obowiązków.

Oczywiście nie wyruszamy od razu do domu, lecz chcemy jeszcze odwiedzić kilka miejsc oraz odnaleźć kilka keszy. W pierwszej kolejności jedziemy do odkrytej dwa dni wcześniej Osturny. Tym razem docieramy do niej od strony Łapszanki. Tatry nieco prześwitują przez chmury, jednak widoczność z rana nie jest zbyt wybitna. Przejeżdżamy przez Osturną i jedziemy dalej, w stronę Spiskiej Starej Wsi. Po drodze usiłujemy podjąć jednego kesza, lecz sztuka ta absolutnie nam się nie udaje.

Docieramy do Spiskiej Starej Wsi, gdzie przy kilku blokach zostawiamy Kiankę i kierujemy się na rozległe wzgórze. Tam, przy sporej wielkości krzyżu miał znajdować się kesz, o uroczej nazwie Sverny Pol.

Sverny Pol

sverny pol

spiska stara wieś

spiska stara wieśPo dotarciu na miejsce okazuje się, że siedzi tam młody gość i grzebie patykiem w zagłębieniu w ziemi. Dosłownie i w przenośni. Wcześniej, przed czasami Geocachingu, pewnie uznałabym go za wariata. Teraz natomiast, po prostu wiedziałam, że pewnie szuka kesza. Marko, bo tak miał na imię jegomość, dopiero rozpoczął swoją przygodę z Geocachingiem. Pochodzi ze Spiskiej Starej Wsi, a na Sverny Pol poszedł za namową swoich kolegów, którzy znaleźli kesza dzień wcześniej. We trójkę przeczesujemy pole, ale oprócz zagłębienia, w którym wcześniej grzebał patykiem Marko, nie znajdujemy niczego, w czym mógłby zmieścić się kesz. Powoli zaczynamy się frustrować, bo czas płynie, a my niczego nie znajdujemy. Nasz słowacki towarzysz usiłuje dodzwonić się do swoich znajomych, by poprosić ich o pomoc w poszukiwaniach. Ostatecznie Marko przez przypadek wpada na ślad skrytki i już po chwili możemy wpisać się do logbooka. Żegnamy się z sympatycznym Słowakiem i wyruszamy w stronę przeciwległego wzgórza, górującego za Spiską Starą Wsią.

Ufff…znalezione

geocaching

Można się na spokojnie wpisać

geocaching

Sverny Pol: http://www.geocaching.com/geocache/GC384MT_severny-pol?guid=e9e0876e-d93f-469a-a965-431a932f7202

W centrum miejscowości podejmujemy szybkiego, magnetycznego kesza. Znajdują się tam tablice informacyjne z mapami oraz uroczym zdjęciem Spiskiej Starej Wsi z lotu ptaka.

Spiska Stara Wieś

Stefan L. Kostelnicak: http://www.geocaching.com/geocache/GC3Z0CE_stefan-l-kostelnicak?guid=efa015c2-7fbd-4d01-85ca-e38e20015ba9

Idziemy dalej w stronę kościoła, przy którym odbijamy w lewo i idziemy kawałek asfaltem. Później skręcamy w polną drogę w prawo i pniemy się ku górze. Ze wzgórza rozciąga się niesamowity widok na Tatry, Pieniny, Dunajec, Zalew Czorsztyński. Gdyby nie ulokowana w tym miejscu skrytka, pewnie nie prędko byśmy tu zawitali. Samo poszukiwanie kesza jest lekko frustrujące, z racji idiotycznych koordynatów, które sprawiają, że przez 20minut szarpiemy się z krzakami tarniny. Dopiero dzięki złapanemu internetowi z Polski, udaje nam się sprawdzić spoilerowe zdjęcie, które pozwala nam w ciągu jakiś dwóch sekund wygrzebać kesza spod kamieni. Ale bez niego pewnie nadal byśmy siedzieli w nieszczęsnej tarninie.

Widok na Tatry

Tatry

Pieniny

Pieniny

Pieniny

Dunajec

Dunajec

Dwa kroky do Polski: http://www.geocaching.com/geocache/GC3RG4E_dva-kroky-do-polska-two-steps-to-poland?guid=17800699-218d-46ca-b832-1fe39e958b0d

Wracamy do Kianki i ruszamy do Polski. Po drodze na północ zatrzymujemy się jeszcze przy dwóch keszach. Najpierw odwiedzamy zamek w Czorsztynie. Tamtejsza skrytka jest dość ciekawie ulokowana, ale cieszymy się, że jesteśmy tam poza sezonem, kiedy nie musimy się martwić, że ktoś nas obserwuje.

Zamek

Zamek Czorsztyn

Zamek Czorsztyn: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JZ0J_zamek-czorsztyn?guid=1a1faa3c-400a-4e56-bb52-17b7b13f0136

Ostatni tego dnia kesz ulokowany został w Koninkach, przy pomniku „Organy Podhala” Hasiora. Pomnik może się podobać, lub nie, ale na pewno wzbudza różne emocje, a chyba taka jest właśnie rola sztuki. Kesza znajdujemy szybko i sprawnie, mimo kręcących się w okolicy ludzi.

Futurystyczne Organy, które nigdy nie zagrały

Organy Podhala

Organy Podhala: http://www.geocaching.com/geocache/GC1MKMG_organy-podhala?guid=c8a8ed76-463f-4616-9674-f4b72b1676f7

Później nastąpiła droga powrotna. Ja zostałam w Kielcach, a Marek wraz z Kianką powrócili na Mazowsze. Generalnie, mimo że pogoda przez większość czasu nie była sprzyjająca, to wyjazd możemy uznać za udany. Odkryliśmy wiele ciekawych miejsc, sporo połaziliśmy, znaleźliśmy sporo keszy i po prostu dobrze się bawiliśmy. A chyba o to w wyjazdach chodzi!

Zapisz

Post Marcowe Podhale część 5. Spisz, Pieniny i droga powrotna pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-5-spisz-pieniny-i-droga-powrotna/feed/ 0 2565
Marcowe Podhale część 4. Słoneczne Tatry http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-4-sloneczne-tatry/ http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-4-sloneczne-tatry/#respond Thu, 20 Mar 2014 11:18:04 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=268 8 marzec 2014 Po 4 dniach pogody z cyklu „zbliża się depresja”, sobota przywitała nas błękitem nieba i słońcem. I choć znad gór nadciągała jakaś lekka mgiełka, to i tak dzień kobiet zapowiadał się rewelacyjnie. Dodatkowo wstajemy bardzo wcześnie, gdyż pociechy naszych pensjonatowych współlokatorów uznały, że 6 rano to idealna pora żeby zacząć wrzeszczeć i […]

Post Marcowe Podhale część 4. Słoneczne Tatry pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
8 marzec 2014

Po 4 dniach pogody z cyklu „zbliża się depresja”, sobota przywitała nas błękitem nieba i słońcem. I choć znad gór nadciągała jakaś lekka mgiełka, to i tak dzień kobiet zapowiadał się rewelacyjnie. Dodatkowo wstajemy bardzo wcześnie, gdyż pociechy naszych pensjonatowych współlokatorów uznały, że 6 rano to idealna pora żeby zacząć wrzeszczeć i biegać po korytarzu. Jednak dzięki tak szybkiej pobudce mamy cały dzień przed sobą.

Jemy zatem szybkie śniadanie, pakujemy plecaki i wyruszamy w stronę Zakopanego. Po drodze zachwycamy się pięknymi widokami na Tatry. Po czterech dniach mamy szansę je w końcu zobaczyć. Sukces! Docieramy do Zakopca, gdzie jak zwykle zostawiamy Kiankę na darmowym parkingu w pobliżu stacji benzynowej obok kuźnickiego ronda. Do Kuźnic idziemy na piechotę uznając, że wspieranie „mafii busowej” nie jest najlepszym pomysłem.

Panuje nieznośna wilgoć. A wszystko z powodu topniejącego śniegu, który kapie z drzew i krzaków. W samych Kuźnicach obieramy kierunek na Halę Kondratową. Droga do niej jest wybitnie oblodzona, ale udaje nam się nie zaliczyć żadnej gleby. Słońce gdzieś się chowa i robi się dość pochmurno. Do schroniska na Hali docieramy w jakiś średnio radosnych nastrojach, do tego ja mam zerową motywację, by iść gdzieś dalej.

Hala Kondratowa

Hala KondratowaMoje najładniejsze zdjęcie

hala KondratowaPo krótkim odpoczynku w schronisku postanawiamy poszukać kesza, który miał być ulokowany gdzieś w pobliżu. Niestety przy tej ilości śniegu, ciężko było go podjąć w sposób nie wzbudzający niczyjego zainteresowania. Generalnie na Hali kręciła się spora liczba turystów, głównie skiturowców, których mogłoby zdziwić, że jakaś parka okopuje pobliskie kamienie. Ostatecznie porzucamy ideę poszukiwań kesza i wyruszamy w stronę Przełęczy pod Kopą Kondracką. Na szczęście lub nieszczęście wychodzi słońce. Robi się tak gorąco, że pot leje się nam po plecach strumieniami. Na Przełęcz wędruje całkiem spory tłumek turystów – jedni na nartach, inni, tak jak my typowo trekkingowo.

Słoooooooooooooooońce!!

Hala KondratowaGiewont od tyłu

GiewontMniej więcej w połowie podejścia schodzi chmura i widoczność spada do kilku metrów. Mimo, że śnieg jest miękki i dość dobrze trzyma, to im jesteśmy wyżej, tym robi się coraz bardziej grząsko. Parę metrów przed samą przełęczą chmura nas opuszcza, odsłaniając rewelacyjne widoki na Kopę Kondracką i Giewont.

Wędrówka w chmurze

przełęcz pod kopą kondrackąNa przełęczy ustalamy, że idziemy dalej przez Suche Czuby Goryczkowe na Kasprowy. Przywdziewamy raki. Śnieg niby nadal dość dobrze trzyma, jednak idziemy południowym stokiem, który zaczyna się dość mocno topić. Z górami nie ma żartów i należy dbać o własne bezpieczeństwo.

Widok z Przełęczy pod Kopą Kondracką

TatryW drodze

suche czuby goryczkoweWędrówka na Kasprowy jest iście bajkowa. Widoki wokół nas po prostu powalają na kolana. Do tego idziemy całkiem sami, więc możemy rozkoszować się ciszą i spokojem. W pewnym momencie, gdy do Kasprowego mieliśmy ok. kilometra, schodzi chmura i znów nie widać absolutnie nic. Pierwszy raz doświadczam zjawiska jakim jest Widmo Borckenu. A co to takiego? Zasadniczo cień człowieka odbity na chmurze. Według górskich legend, ten kto zobaczy widmo, zginie wśród szczytów. Jednak to tylko legenda. Znam takich, którzy Widmo Borockenu widzieli kilkanaście razy w życiu i mają się dobrze. Po jakiś 10-15 minutach ponownie wychodzimy na słońce.

Bajkowe Tatry

tatryAlpy? Tatry? Himalaje?

TatryTatryRomantyczne Widmo Borckenu

widmo borckenuSztuka naskalna, czyli mrozem rzeźbione

TatryNa Kasprowym panuje spory tłum: narciarze, kolejkowicze oraz ci, którzy przywędrowali tu górami. Na szczycie podejmujemy kesza, który jak do tej pory jest naszą najwyżej położoną skrytką. Odpoczywamy chwilę obserwując chmury, które przetaczają się nad Suchymi Czubami Goryczkowymi. Przez jakieś 10 minut po prostu siedzę i robię zdjęcia oczarowana widokami.

Kasprowy Wierch: http://www.geocaching.com/geocache/GC4FGMW_kasprowy-wierch-1987m?guid=4a3fd896-c80b-4b18-b01f-f9766d5896ce

W drodze na Kasprowy

KasprowyNa Kasprowym

KasprowyZ keszem z Kasprowego

keszŚwinicaSentymentalnie

TatrySpektakl w wykonaniu chmur

TatryZielonym szlakiem schodzimy do Kuźnic. Droga trochę nam się dłuży i chyba nigdy nie nazwę tego szlaku moim ulubionym. Kiedy docieramy na dół zaczyna się ściemniać. Doczolgujemy się do Kianki i udajemy się na zasłużony obiad. Oby dwoje odczuwamy zmęczenie i dodatkowo jesteśmy bardzo głodni. W naszej ulubionej knajpce nie ma wolnych stolików, więc wybieramy pobliską restaurację, gdzie konsumujemy posiłek. Kelnerka trochę się dziwi, że Marek jest w stanie zjeść hamburgera, a później zagryźć go pizzą, ale skąd mogła wiedzieć, że mój ukochany jest wyjątkowym żarłokiem.

Podsumowując, nasz przedostatni dzień w górach okazał się wielce udany. Taki dzień kobiet mogę mieć cały rok! No i ta bajkowa pogoda oraz idealny wprost warun do robienia wymarzonych zdjęć. Dziękuję Ci pogodo za okazanie nam łaski 😉

Post Marcowe Podhale część 4. Słoneczne Tatry pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-4-sloneczne-tatry/feed/ 0 2564
Marcowe Podhale część 3. Dzień na Słowacji http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-3-dzien-na-slowacji/ http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-3-dzien-na-slowacji/#comments Sat, 15 Mar 2014 10:38:57 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=246 Jeden marcowy dzień, spędzony na Słowacji, w towarzystwie śniegu, gór i geocachingu.

Post Marcowe Podhale część 3. Dzień na Słowacji pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
7 marzec 2014

Pogoda znów nas nie rozpieszcza. Gór nie widać, panuje ogólna mglistość. Postanawiamy rozplanować nasz dzień przy pomocy Geocachingu i ustalamy trasę u naszych południowych sąsiadów.

Jedziemy w stronę Strednicy. Na przejściu granicznym w Jurgowie zaglądamy do sporej skrytki, która służy m.in. jako hotel dla wędrownych przedmiotów – monet, bugów i kretów. Znajdujemy ją bez większych problemów i dorzucamy kilka przedmiotów.

Hawrań z Muraniem: http://www.geocaching.com/geocache/GC4H1E2_hawran-z-muraniem?guid=72832dbf-e84f-47b3-8525-edc2bf257a97

Ruszamy do Strednicy, lecz nie jedziemy bezpośrednio na nasz ulubiony, widokowy parking przy wyciągach (teraz i tak widoków nie było), lecz kierujemy się w stronę Osturnej. Zaskakują nas w tym rejonie Słowacji wyjątkowo zimowe warunki. Wszystko pokrywa świeża warstwa śniegu, a droga do lód i koleiny. Zatrzymujemy Kiankę przy rozejściu szlaków, przed dość charakterystycznym „wysokim szlabanie”.

Nietypowy dość szlaban

Strednica

Strednica

Marek sprawdza stan drogi wiodącej do samej Osturnej. Po chwili woła mnie, że w poprzek drogi stoi samochód. Biegniemy pomóc słowackiej rodzince z dwójką dzieciaków wepchnąć auto pod górę. Nie jest to takie proste, gdyż sami okropnie ślizgamy się na lodowym asfalcie. Na szczęście nasze wysiłki się opłaciły i rodzinka mogła w spokoju odjechać. Wracamy do Kianki, żeby zabrać nasze graty i ruszamy w stronę szczytu o wdzięcznej nazwie Repisko, gdzie został umieszczony kesz. Trasa z pewnością jest widokowa i pozwala podziwiać Tatry Bielskie, jednak dziś ogarniają nas chmury i śnieg. Widoczność momentami spada tylko do kilku metrów, jednak my możemy zachwycać się szronem, który utworzył fantazyjne formy na drzewach i krzewach.

Słaba widoczność była

Repisko

Docieramy na szczyt Repiska. W podpowiedzi dotyczącej kesza znajdowała się informacja, że przy jego podejmowaniu może być potrzebny „team work”. Zasadniczo chodziło o podniesienie kamiennego ciężaru, z którym Marek poradził sobie sam. Po zalogowaniu się, zaczęliśmy śnieżną wędrówkę do Kianki.

Repisko

Repisko: http://www.geocaching.com/geocache/GC4ACJF_repisko-1259-m?guid=b7ac09d8-3413-48ab-a87b-9ded2840989d

Kiedy znajdujemy się przy samochodzie rozważamy, co dalej zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem. Ja czuję się jakoś średnio na siłach, więc decydujemy się na lekką objazdówkę. Ruszamy zatem do miejscowości Osturna, do której można również dojechać od polskiej strony, z Łapszanki.

Droga wiodąca do Osturnej musi być bardzo widokowa, gdyż pięknie wije się wśród wzgórz. Trochę się śmieje z samych siebie, że chcieliśmy się tu wybrać na rowerach. W obecnych warunkach bardziej potrzebne były łyżwy.

Zjeżdżamy do samej Osturnej, która oczarowała nas w każdym calu. Niestety, zabrakło słońca, które mogłyby rozświetlić przepiękne, malowane, spiskie chatki. Obiecujemy sobie, że musimy tu wrócić w lecie, gdy wszystko będzie przesycone zielenią, słońcem i barwami. Jednak znów potwierdza się prawidłowość, że dzięki Geocachingowi można odkryć wartościowe miejsca.

Urokliwe chatki

Osturna

Osturna

Osturna

Kesza podejmujemy bez większych problemów. Jest największym ze wszystkich, z jakimi mieliśmy dotychczas do czynienia. Wrzucam do niego rowerową mapę okolic Szklarskiej Poręby. Tak, wiem, trochę nie ten region, ale może komuś się przyda.

Osturna: http://www.geocaching.com/geocache/GC1WM6X_osturna?guid=97ba0eb9-60df-4412-81e5-fa5ae40db672

Wyjeżdżamy z Osturnej i kierujemy się w stronę Polski. Zatrzymujemy się w pobliżu wzgórza z anteną, na które wchodzimy by popatrzeć na widoki. Znów żałujemy, że aura nie jest odrobinę bardziej sprzyjająca, ale przynajmniej nie leje się nam na głowy i coś jednak widać.

Cukier puder na wzgórzach

Osturna

Droga wiodąca do Polski

Osturna

OsturnaOpuszczamy urokliwą Osturnę i kierujemy się przez Velką Frankową i Spisskie Hanusovce do Jezerska, by zobaczyć stok narciarski, który przynależy do kompleksu Bachledowa. Większość osób odwiedza kompleks od strony Zdiaru, gdzie jednak dojazd jest znacznie prostszy. Od drugiej strony, należy przejechać przez całe Jezersko. Wioska jest wyjątkowo urokliwa, lecz wiodąca przez nią droga bardzo wąska. Docieramy na stok. Mimo, że ferie się skończyły kręci się tam sporo osób. Trasy narciarskie z tej strony gór są bardziej strome niż te, od strony Zdiaru.

Jedziemy dalej. Naszym celem jest Magurskie Sedlo. Na przełęczy znów są bardziej zimowe warunki niż w dolinach. Szron tworzy fantazyjne rzeźby nawet na najmniejszych gałązkach. Idziemy na krótki spacer do kesza, którego znajdujemy bardzo szybko. Porywamy z niego amerykańskiego Travel Bug’a, który wędruje po świecie od 2003 roku.

Krzyż na Magurskim Sedlu

Magurskie Sedlo

Fantazja mrozu

szron

szron

szron

Magurskie Sedlo: http://www.geocaching.com/geocache/GC3WAAH_magurske-sedlo-949-m-n-m?guid=6ba7b4bd-779c-48d7-8a76-7851c56f1cfa

Wracamy powoli na kwaterę, robiąc po drodze małe zakupy w Zdiarze. Mamy nadzieję, że optymistyczne prognozy na sobotę sprawdzą się i będziemy mieć w końcu chwilę ładniejszej pogody!

Zapisz

Post Marcowe Podhale część 3. Dzień na Słowacji pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-3-dzien-na-slowacji/feed/ 3 2563
Marcowe Podhale część 2. Dwa bardzo pochmurne dni. http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-2-dwa-bardzo-pochmurne-dni/ http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-2-dwa-bardzo-pochmurne-dni/#comments Wed, 12 Mar 2014 19:47:28 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=227 5 marzec 2014 Ten dzień spędzamy osobno. Marek śmiga na nartach na Kasprowym, gdzie nawet przez chwilę ma jakiekolwiek widoki. Ja natomiast spaceruję po Jurgowie i zdobywam jednego kesza, znajdującego się przy dawnych szałasach pasterskich, położonych w dolinie Białki. Nie mam niestety tyle szczęścia, co Marek i nie doświadczam żadnych, choćby najmniejszych widoków. Jest szaro, […]

Post Marcowe Podhale część 2. Dwa bardzo pochmurne dni. pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
5 marzec 2014

Ten dzień spędzamy osobno. Marek śmiga na nartach na Kasprowym, gdzie nawet przez chwilę ma jakiekolwiek widoki. Ja natomiast spaceruję po Jurgowie i zdobywam jednego kesza, znajdującego się przy dawnych szałasach pasterskich, położonych w dolinie Białki. Nie mam niestety tyle szczęścia, co Marek i nie doświadczam żadnych, choćby najmniejszych widoków. Jest szaro, mgliście i dość ponuro, przez co tego dnia nie powstał żaden materiał fotograficzny.

U Świstaków: http://www.geocaching.com/geocache/GC2WTMC_u-swistakow?guid=5951b743-b940-4a64-8186-7141a75c2095

6 marzec 2014

Wieczorem spada śnieg, który utrzymuje się niestety do rana. Na zewnątrz jest biało, nie tylko za sprawą śniegu, ale również wszechogarniającej mgły. Pomimo średnio sprzyjającej aury, mamy i tak sporo planów związanych nie tylko z Geocachingiem.

Wyruszamy jakoś po 9 z naszej kwatery i kierujemy się do Bukowiny Tatrzańskiej. Moje pierwsze, górskie kroki stawiałam właśnie w tej miejscowości, do której przyjeżdżałam wraz z rodzicami, gdy byłam naprawdę małą dziewczynką. Teraz wróciliśmy tam w celach geocachingowych.

Bukowina Tatrzańska

Bukowina TatrzańskaPierwszy kesz, tak zwany multi, zlokalizowany był przy bukowińskich kościołach (starym i nowym). A co to w praktyce oznacza multicache? Że w punkcie, do którego prowadzą kordy, należy zebrać konkretne dane, które pozwolą odnaleźć rzeczywiste miejsce, w jakim przebywa kesz. W tym przypadku, należało wykonać kilka działań matematycznych, dzięki który można było obliczyć koordynaty naszej skrytki. Oczywiście mądra ruda tak wspaniale wykonała zadania matematyczne, że w efekcie, dosłownie i w przenośni, zostaliśmy wyprowadzeni w pole. Znajdowaliśmy się obok cmentarza, gdzie istniała spora ilość miejsc, w których można było ukryć magnetycznego kesza (i nie, nie mam na myśli grobów). Moja kobieca intuicja doprowadziła mnie idealnie do miejsca, w którym umiejscowiona została skrytka. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie miałam aż takiego farta. Ale chyba głupi ma zawsze szczęście.

Bukowina Kościół: http://www.geocaching.com/geocache/GC3RY3R_bukowina-kosciol?guid=a71f5c82-289a-4022-8a0d-048a1d9e3c96

Po kolejnego kesza udajemy się na wzgórze, po lewej stronie Bukowiny (patrząc w stronę Łysej Polany). Na malowniczym grzbiecie, przy ślicznej kapliczce, z widokiem na Bukowinę Tatrzańską, ulokowana została skrytka. Mieliśmy lekką zagwostkę podczas jej podejmowania, gdyż towarzyszyła nam jakaś rozmodlona pani. Jednak Markowi udało się zajrzeć pod właściwy kamulec i mogłam w spokoju zalogować się do logbooka.

Kapliczka

Bukowina Tatrzańska KapliczkaWidokowo lecz pochmurno i szaro

Bukowina TatrzańskaBukowina Kapliczka na wierchu: http://www.geocaching.com/geocache/GC3RY1Y_kapliczka-na-wierchu?guid=385abf6a-79b4-4498-aeae-85fdae1b13b5

Opuszczamy Bukowinę i jedziemy na Polanę Głodówka. Nie trzeba chyba nikomu tego miejsca przedstawiać, gdyż rozciąga się stamtąd jednej z piękniejszych widoków na Tatry. Oczywiście dzisiaj nie widać absolutnie niczego, oprócz wszechogarniającej bieli oczywiście. Skrytkę znajdujemy sprawnie i bardzo szybko.

Polana Głodówka: http://www.geocaching.com/geocache/GC2ADM7_polana-glodowka-glodowka-glade?guid=09eaf85d-4dce-4eb7-8c87-2b86b6769e40

Ruszamy w stronę Zakopnego. Po drodze usiłujemy znaleźć kesza przy Jaszczurówce, jednak albo go tam nie było, albo został umieszczony tak, by go nie można było znaleźć. Cóż, czasami tak bywa, nie należy się zbytnio przejmować.

W Zakopanym chcemy również odnaleźć skrytkę przy Wielkiej Krokwi. Mały spacer z naszej darmowej miejscówki parkingowej i kolejne fiasko. Kesza ani widu, ani słychu.

Mimo, że pogoda nie jest zbyt piękna, postanawiamy zrobić sobie mały, górski spacer. Robimy zatem prawie 10kilometrową pętlę przez Dolinę Małej Łąki, Polanę Miętusią, Przysłop Miętusi, fragment Doliny Kościeliskiej, Kiry i fragment Ścieżki pod Reglami. Mimo zerowej widoczności, spacer można było uznać za udany. Jedynym minusem były wciąż namacalne dowody na to, jakich szkód dokonał tam w ostatnim czasie halny. Jako ostatni czas mam na myśli okres Bożego Narodzenia i Sylwestra 2013/14.

 Wejścia na szlak pilnował biuściasty bałwan (lub jak kto woli bałwanica)

Dolina Małej ŁąkiNa Wielkiej Polanie Miętusiej

Wielka Polana MiętusiaWielka Polana MiętusiaMarek lepi…podobno moją podobiznę

Wielka Polana MiętusiaJa…ze mną 😛

Wielka Polana MiętusiaWracamy do Zakopca, gdzie idziemy na obiad do naszej ulubionej restauracji, a później odwiedzamy Pęksowe Brzysko, tym razem w celu typowo keszerskim.

Pęksowe Brzysko: http://www.geocaching.com/geocache/GC32CKF_peksowe-brzyzko?guid=ca01732a-24a9-4601-bd7c-6c4a25f36d5c

Dzień wielce udany, mimo że aura nie była zbyt sprzyjająca i piękna.

Post Marcowe Podhale część 2. Dwa bardzo pochmurne dni. pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-2-dwa-bardzo-pochmurne-dni/feed/ 1 2562
Marcowe Podhale część 1. Białka oraz okolice Zalewu Czorsztyńskiego http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-1-bialka-oraz-okolice-zalewu-czorsztynskiego/ http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-1-bialka-oraz-okolice-zalewu-czorsztynskiego/#comments Mon, 10 Mar 2014 12:29:40 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=214 Wspomnienia z naszego pobytu na Podhalu. Rzeka Białka oraz Zalew Czorsztyński w dość pochmurnej i szarej aurze.

Post Marcowe Podhale część 1. Białka oraz okolice Zalewu Czorsztyńskiego pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
4 marzec 2014

Poranek zaczynamy o 6:30. Szybkie ogarnianie, dopakowywanie ostatnich rzeczy i możemy wyruszać w drogę na południe. Wcześniej żegnamy się z moimi rodzicami, którzy zbierają się o tej porze do pracy. Wsiadamy do zapakowanej po dach Kianki i wyjeżdżamy z Kielc. Trasę do Jurgowa pokonujemy dość sprawnie. Po drodze atakuje nas deszcz, ale równocześnie świeci słońce. Tęczy niestety brak, jak i widoków na Tatry, co akurat wyjątkowo mnie smuci.

Do Jurgowa docieramy chwilę po 10. Wyrzucamy z samochodu tonę naszych gratów w tym dwa rowery rozłożone na części, jedną parę nart i butów narciarskich, dwa małe plecaki, jeden duży plecak, zapas jedzenia, jakieś Markowe narzędzia… generalnie sporo tego było.

Po umieszczenia naszych bagaży i rowerów na kwaterze, jemy drugie śniadanie (pierwsze skonsumowaliśmy w samochodzie, gdzieś przed Krakowem) i zastanawiamy się, co zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem, który jednak nie miał zamiaru rozpieszczać nas bajkową pogodą i widokami. Oczywiście z pomocą przyszedł nam Geocaching, który pozwolił nam zaplanować całkiem przyjemną wycieczkę.

Opuszczamy Jurgów i przez Czarną Górę kierujemy się do Trybszu, gdzie przy drewnianym, zabytkowym i wyjątkowo urokliwym kościółku zlokalizowany jest nasz pierwszy tego dnia keszyk. Szybkie poszukiwania i Marek wyciąga skrytkę.

Drewniany kościółek w Trybszu

kościółek w Trybszu

Drewniany Kościół w Trybszu: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K0W4_drewniany-kosciol-w-trybszu-wooden-church-trybsz

Żegnamy się z Trybszem i jedziemy do Przełomu Białki. Białka jako rzeka jest silnie związana z moim dzieciństwem. Od maleńkości praktycznie każde wakacje spędzałam z rodzicami na Podhalu i w Tatrach. Będąc naprawdę małą dziewczynką uwielbiałam taplać się w zimnych wodach Białki. Jednak moją ulubioną zabawą było wrzucanie kamyczków do rzeki i robienie „plum”. Wydawało mi się, że nad Przełomem Białki bywałam z rodzicami, jednak po pokazaniu im zdjęć stamtąd stwierdzili, że sami nigdy tam nie byli.

Tablica informacyjna przy jednym z parkingów

Przełom Białki

Pierwsza skrytka umieszczona została przy większej ze znajdujących się tu skał, czyli Obłazowej, obok jaskini. Mnie koordynaty wyprowadziły w pole, natomiast Marek sugerujący się podpowiedzią zawartą w opisie kesza, sprawnie go odnalazł.

Skała: http://www.geocaching.com/geocache/GC29YFW_skala-rock

Jaskinia w Obłazowej Skale

Jaskinia Obłazowa

Obłazowa robi na nas naprawdę spore wrażenie, znajdują się na niej liczne drogi wspinaczkowe. O tym, że cieszą się sporym powodzeniem świadczy fakt, iż w miejscach chwytów widać dość wyraźnie ślady po magnezji.

Drogi wspinaczkowe

Obłazowa

Warto dodać, że rejon Przełomu Białki jest bardzo popularny latem, gdy przybywają tu tłumy chętnych na piknik turystów. Dziś było tam pusto i cicho, a my mogliśmy się w pełnej samotności rozkoszować urokiem tego miejsca. Oczywiście brakowało słonka, które rozświetliłoby nieco wody Białki, jednak nawet przy kiepskich warunkach warto odwiedzić jej przełom.

Przełom Białki

Przełom Białki

Kolejny kesz zlokalizowany był kawałek dalej od Kramnicy, drugiej po tej stronie rzeki formacji skalnej. Tym razem to ja wypatrzyłam skrytkę, ale tylko dlatego, że zdradziło ją dość oczywiste maskowanie złożone z kamieni i patyków. Obłazowa i Kramnica należą do Dursztyńskich Skałek, które urozmaicają ten wyżynno – pagórkowaty region.

Skarb Janosika: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JQJN_skarb-janosika

Wpisywanie do logbooka

geocaching

W drodze powrotnej do Kianki zdobywamy Obłazową, z której rozciąga się przyjemny widok, dziś nieco zakłócony przez chmury. Po pokonaniu dość stromego zejścia, utaplani po pachy w błocie wsiadamy do Kianki i ruszamy w dalszą drogę.

Pierwsze oznaki wiosny w Przełomie Białki

wiosna

Naszym kolejnym celem są Lorencowe Skałki, które również wchodzą w skład pasemka Dursztyńskiego. Podjeżdżamy kawałek w ich stronę autem, lecz resztę drogi pokonujemy na piechotę. Błoto niestety jest wszędzie, ale możemy częściowo oczyścić nasze buty podczas przekraczania niewielkiej rzeczki. Same skałki to zasadniczo jedna, niezbyt okazała skałka, która jednak znacząco wybija się na tle pagórkowatego i usianego łąkami i polami krajobrazu. Oczywiście znów nie trafilibyśmy tam, gdyby nie umiejscowiona obok skrytka. Udaje mi się ją bardzo szybko odnaleźć, ponieważ koordynaty były wyjątkowo dokładne.

Lorencowe Skałki a zasadniczo skałka

Lorencowe Skałki

Po zalogowaniu się do logbooka idziemy na krótki spacer po okolicy. Musi tu być pięknie na wiosnę i latem, jednak dziś również jest przyjemnie mimo braku słonka.

Lorencowe Skałki – Gęśle: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JA3H_lorencowe-skalki-gesle

Pieniny

Żegnamy się z Dursztyńskimi Skałkami i jedziemy w stronę Jeziora Czorsztyńskiego. Po drodze zatrzymujemy się w miejscowości Frydman, gdzie podejmujemy dwie skrytki. Pierwsza z nich ulokowana jest obok silnie zaniedbanego dworu. Sam budynek prezentuje naprawdę ciekawą architekturę, jednak brakuje pewnie funduszy na jego odrestaurowanie. Drugi keszyk znajduje się obok kościoła, gdzie według legendy zatrzymał się Jan III Sobieski, gdy wracał z Wiednia. Oczywiście jest to tylko legenda, gdyż podróżował przez zupełnie inny rejon Polski. Fakt, również górzysty.

Dwór we Frydmanie: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K1GH_dwor-we-frydmanie-manor-house-in-frydman

Kościół św. Stanisława we Frydmanie: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K1N8_kosciol-sw-stanislawa-we-frydmanie

Kolejnym przystankiem na naszej geocachingowej trasie była miejscowość Falsztyn, a dokładniej niewielki półwysep, na którym znajduje się Rezerwat Zielone Skałki. Mieliśmy tam również znaleźć kolejnego kesza, jednak ten zjedzony chyba został przez bardzo pracowite bobry. Po wyjątkowo zimnych poszukiwaniach (strasznie wiało i ciągnęło od wody), daliśmy sobie na wstrzymanie. Jednak polecam odwiedzenie tego miejsca, z racji pięknego widoku na Pieniny oraz na dwa zamki: w Niedzicy i Czorsztynie. Muszę tam koniecznie wrócić przy ładniejszej pogodzie, by porobić lepsze niż dzisiaj zdjęcia.

Widok z okolic Rezerwatu Zielone Skałki

Niedzica

Ponieważ byliśmy bardzo blisko zamku w Niedzicy, postanowiliśmy go odwiedzić. Oczywiście dodatkową motywacją był kesz, ale kto by sobie zaprzątał głowę tak drobnym szczegółem. Skrytkę było dość trudno podjąć z racji kręcących się tam ludzi, ale ostatecznie udało mi się nie wzbudzić chyba zbyt większych podejrzeń. Zamek w Niedzicy znów kojarzy mi się z moim dzieciństwem, a w szczególności legenda o Białej Damie. Zawsze uwielbiałam o niej słuchać i byłam bardzo przejęta, że kiedyś sama zobaczę ducha krążącego po zamkowych krużgankach.

Przebacz mi Brunhildo: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JNRB_przebacz-mi-brunhildo

Opuszczamy zamek w Nidzicy i zjeżdżamy do Sromowców, gdzie na Polanie Sosny został umiejscowiony kolejny keszyk. Szybko, sprawnie i na temat, czyli poszukiwania nie trwały nawet sekundy, gdyż idąc za koordynatami Garmina, już z daleka widziałam miejsce ukrycia kesza.

Polana Sosny: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JW6V_polana-sosny

Kolejna w tym rejonie skrytka umieszczona była tuż przed granicą. Typowy magnetyk, który Marek wypatrzył jeszcze z samochodu.

Dwa kroki na Słowację: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JNTB_dwa-kroki-na-slowacje

Zajeżdżamy na chwilę na Słowację, po jakieś drobne zakupy. Marek upiera się by kupić alkohol o wdzięcznej nazwie Tatra Ladoviec (72%) i wściekło niebieskim kolorze. Po późniejszej degustacji ja stwierdzam, że to absolutnie nie dla mnie. Nie dość, że wali spirytusem, to jeszcze smakuje trochę jak jakiś syrop lub płyn do płukania ust.

Opuszczamy Słowację i znów jesteśmy w Polsce. W drodze do Jurgowa zajeżdżamy jeszcze do miejscowości Kacwin, gdzie umiejscowiono dwie skrytki. Jedna, tuż obok mostu. Kesza szybko odnajdujemy, lecz po drugiego już nie idziemu, gdyż ogólnie panujące warunki nas do tego zniechęcają.

Wodospad Kacwin: http://www.geocaching.com/geocache/GC3KCYV_wodospad-kacwin

Wracamy powoli do Jurgowa. Jedziemy do niego przez miejscowość Łapszanka, gdzie na szczycie niewielkiego wzgórza znajduje się urokliwa kapliczka. Normalnie rozciąga się stamtąd rewelacyjny wprost widok na Tatry Wysokie i Bielskie, jednak tego dnia wszystko zakrywają gęste i szare chmury. Bywaliśmy w tym miejscu nie raz, lecz dopiero dziś podjęliśmy znajdującego się tam kesza (wcześniej po prostu nie mieliśmy zielonego pojęcia o geocachingu i jakichkolwiek poszukiwaniach skrytek).

Kapliczka z panoramą Tatr: http://www.geocaching.com/geocache/GC2BDBT_kapliczka-z-panorama-tatr

W okolicy robimy też niewielkie rozpoznanie terenu, związane z naszymi rowerowymi planami. Mnie przeraża długość podjazdu, jaki będzie na nas czekał, ale z drugiej strony Marek ma ze sobą swój downhillowy rower, który na podjazdach nie rozwija zbyt wielkich prędkości. Zatem nie zostawi mnie zbyt szybko daleko z tyłu. Z tą jakże radosną myślą zjeżdżamy do Jurgowa.

Wieczór spędzamy na planowaniu dnia następnego oraz gotowaniu wykwintnej obiadokolacji składającej się z włoskiego makaronu i sosu pomidorowego z serem ricotta (lubię tematyczne tygodnie w Lidlu!).

Zasadniczo nasz pierwszy dzień na Podhalu w 2014 roku uważamy oboje za bardzo udany 🙂

Zapisz

Post Marcowe Podhale część 1. Białka oraz okolice Zalewu Czorsztyńskiego pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/marcowe-podhale-czesc-1-bialka-oraz-okolice-zalewu-czorsztynskiego/feed/ 7 214
Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 9 – Klimczok, Szyndzielnia i pożegnanie z górami http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-9-klimczok-szyndzielnia-i-pozegnanie-z-gorami/ http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-9-klimczok-szyndzielnia-i-pozegnanie-z-gorami/#respond Fri, 07 Feb 2014 14:31:29 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=154 6.01.204 Górskie Trzech Króli Niestety musimy już pożegnać gościnny Koniaków. Generalnie cały pobyt w tej beskidzkiej miejscowości był bardzo udany. A nasza kwatera jest godna polecenia, także jakby ktoś poszukiwał noclegu w tych okolicach, to służę pomocą. Wstajemy dość wcześnie (jak na to, że do tej pory wstawaliśmy między 9 a 10) i pakujemy nasz […]

Post Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 9 – Klimczok, Szyndzielnia i pożegnanie z górami pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
6.01.204 Górskie Trzech Króli

Niestety musimy już pożegnać gościnny Koniaków. Generalnie cały pobyt w tej beskidzkiej miejscowości był bardzo udany. A nasza kwatera jest godna polecenia, także jakby ktoś poszukiwał noclegu w tych okolicach, to służę pomocą.

Wstajemy dość wcześnie (jak na to, że do tej pory wstawaliśmy między 9 a 10) i pakujemy nasz cały dobytek, a trochę tego jest. Żegnamy się z naszym gospodarzem i ruszamy na ostatni podczas tego wyjazdu trekking. Pogoda jest jak marzenie, więc tym bardziej chcemy wykorzystać tych kilka godzin, jakie zostały nam w górach.

Widokowo

BeskidyKierujemy się w stronę Szczyrku. Mijamy senne miejscowości, które ożywają jedynie w okolicach kościołów. Widoki są piękne i aż nie chce się wracać do domu. Docieramy do samego Szczyrku, zwanego niegdyś zimową stolicą Polski. Cóż po zimie w sumie nie ma ani śladu i tak naprawdę czujemy się, jakby był początek wiosny.

Zostawiamy Kiankę w okolicy Świniorki. Idziemy najpierw zielonym szlakiem, z którego odbijamy w stronę Chaty Wuja Toma. Z polany powyżej Chaty rozciąga się piękny i klimatyczny widok na Skrzczne. Wchodzimy na czerwony szlak, którym wspinamy się w stronę Klimczoka. Ścieżka nas trochę irytuje, gdyż poprowadzona jest kompletnie na wprost, co w lejącym się z nieba „ukropie” sprawia, iż pot ciurkiem płynie nam po plecach. Temperatura panująca tego dnia w górach oscylowała między 10 a 15 stopni. Zima???

Polana nad Chatą Wuja Toma

SkrzycznePo pewnym czasie nasz szlak zaczyna trawersować, a naszym oczom ukazują się Tatry. Mimo znacznej odległości, jaka nas od nich dzieli, widać je całkiem dobrze. Wygrzewamy się chwilę na słonku. Po tym krótkim odpoczynku docieramy na Klimczok. Na jego stoku leżą resztki śniegu, a po okolicy kręci się trochę turystów.

Odpoczynek

BeskidyRuda i Tatry

na KlimczokuNa samym szczycie Klimczona odszukujemy kesza, który jest dość mocno ubłocony, więc w efekcie jestem ubabrana po łokcie.

http://www.geocaching.com/geocache/GC4KJD2_klimczok

drzewaIdziemy w stronę Szyndzielni. Na czerwonym szlaku jest wyjątkowo tłoczno. Ale w sumie nie ma się co dziwić, pogoda zachęca do górskich spacerów. Jedynym problemem, jaki spotykamy na szlaku, jest dość spore oblodzenie i musimy cały czas uważać, by nie zaliczyć padu płaskiego.

Powyżej schroniska na Szyndzielni ulokowany jest kolejny na naszej trasie kesz. Poszukiwania idą nam topornie, ale dopiero po przeczytaniu podpowiedzi, wiemy, gdzie tak naprawdę mamy szukać.

Martwa natura z keszem, wizja Marka

geocachinghttp://www.geocaching.com/geocache/GC4Q7W5_szyndzielnia

Opuszczamy Szyndzielnię i drogą na skróty, przez stromy, ośnieżony stok do następnego kesza. Offroad pozwala nam zaoszczędzić trochę czasu, a skrytkę znajdujemy tym razem bez najmniejszego problemu.

http://www.geocaching.com/geocache/GC4KJ88_zrodlo-bialej

Wracamy zielonym szlakiem w okolice Klimczoka. Przy schronisku kręci się tłum ludzi, a w samym budynku jest istny armagedon. Pijemy herbatkę i chwilę przyglądamy się temu, co wokół nas się dzieje.

Jesień? Wiosna?

BeskidyIdziemy jeszcze do jednej skrytki, położonej przy Magurze. Niestety leży tam sporo śniegu i pomimo dość szczegółowych poszukiwań, nie udaje nam się jej odnaleźć.

http://www.geocaching.com/geocache/GC4214P_magura-eswu

Opuszczamy powoli góry, schodząc do Kianki zielonym szlakiem. Droga jest wyjątkowo szeroka i jeszcze bardziej błotnista. Po dotarciu do auta, ruszamy w stronę Warszawy.

Mieliśmy w planach, by jeszcze zajechać po drodze do Kozubnika, lecz robi się coraz później , a chcemy dotrzeć do domu o jakiejś ludzkiej porze.

I tak oto zakończył się nasz sylwestrowo – noworoczno – geocachingowy, wiosenny wypad. Zasadniczo, mimo iż nie pojeździliśmy na nartach, to spędziliśmy czas aktywnie, odkrywając nowe miejsca w Beskidach. Oprócz tego kompletnie wkręciliśmy się w geocaching, który stanie się naszym stałym dodatkiem do podróży i wycieczek.

Post Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 9 – Klimczok, Szyndzielnia i pożegnanie z górami pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-9-klimczok-szyndzielnia-i-pozegnanie-z-gorami/feed/ 0 2560
Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 8 – Równica oraz czeskie keszowanie http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-8-rownica-oraz-czeskie-keszowanie/ http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-8-rownica-oraz-czeskie-keszowanie/#comments Wed, 05 Feb 2014 17:37:51 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=137 4.01.2014 Górska, beskidzka włóczęga Z rana, Marek znów ambitnie postanowił udać się na Złoty Groń, by pojeździć na nartach w resztkach leżącego tam śniegu. Ja uznałam, że kolejny, błotnisty spacer po tamtej okolicy niezbyt mnie kusi. Zostaję zatem na kwaterze i po paru minutach siedzę praktycznie za oknem i fotografuję mglisto – świetlisty spektakl, rozgrywający […]

Post Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 8 – Równica oraz czeskie keszowanie pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
4.01.2014 Górska, beskidzka włóczęga

Z rana, Marek znów ambitnie postanowił udać się na Złoty Groń, by pojeździć na nartach w resztkach leżącego tam śniegu. Ja uznałam, że kolejny, błotnisty spacer po tamtej okolicy niezbyt mnie kusi. Zostaję zatem na kwaterze i po paru minutach siedzę praktycznie za oknem i fotografuję mglisto – świetlisty spektakl, rozgrywający się na okolicznych wzgórzach.

Widok z okna kwatery 

KoniakówWraca Marek, więc pakujemy się w Kiankę i jedziemy do Ustronia, a następnie wąską, krętą lecz asfaltową drogą na Równicę. Wjechanie w okolicę Równicy kosztuje jakieś 7zł, więc jeszcze bez tragedii. Kręci się tam sporo osób, bo pogoda choć może nie najpiękniejsza, mogła sprzyjać spacerom. My oczywiście mamy w tej okolicy parę, keszowych interesów.

Pierwszą skrytkę odnajdujemy pod szczytem Równicy. Mimo, że gps strasznie głupieje pod wysokimi drzewami i ciągle pokazuje, że choć stoimy w miejscu to się dość szybko przemieszczamy, to Markowi udaje się zauważyć jakieś wyjątkowo podejrzane miejsce. http://www.geocaching.com/geocache/GC2RHG4_rownica-peak Szybki wpis do logbooka i ruszamy w dalszą drogę, tym razem niebieskim szlakiem, wiodącym grzbietem pasma z Równicy na Orłową.

Widok z Równicy

widok z RównicySpacer jest wyjątkowo przyjemny. Zawsze lubię wędrówkę grzbietami, gdyż można pokonywać całkiem spore dystanse i się przy tym zbytnio nie namęczyć. Góry wokół nas wyglądają dość dziwnie. Ani to jesień, ani zima, ani przedwiośnie. Ot taki stan zawieszenia.

Kolejny kesz z łatwością znajdujemy na Beskidku, skąd widać Równicę, lecz warunki atmosferyczne nie sprzyjają zbytnio fotografowaniu.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFEV_beskid-slaski-beskidek

Z bardzo jednoznacznie wyglądającym pieńkiem

BeskidekDalej, bardzo błotnistą i stromą drogą wspinamy się na Orłową. W zeszłym roku przeciągnęłam tędy (tyle, że w drugą stronę) dwójkę moich znajomych. Generalnie myślałam, że mnie zabiją gołymi rękami, gdyż zrobiliśmy trasę z Brennej przez Salmopol, Trzy Wisły i Orłową na Palenicą. Dodam jeszcze, że było 30 stopni, a my mieliśmy za sobą tylko parę godzin snu (tego dnia o 4 rano wyjechaliśmy ze stolicy, by móc mieć na spokojnie cały dzień w górach). Zasadniczo ja czułam się wyśmienicie, bo jestem przyzwyczajona do tego typu eskapad, lecz moi znajomi, których niniejszym pozdrawiam, mieli chęć mordu wymalowaną na twarzach.

Na Orłowej cisza, spokój i te opustoszałe budynki. Któryś raz się zastanawiam, czemu takie fajne obiekty, położone w tak cudownym miejscu, stoją i nikomu/niczemu nie służą. Kiedyś działało się tu prywatne schronisko – Chata na Orłowej, jednak od pewnego czasu jest nieczynne.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa

Idziemy dalej, do ostatniego na dziś kesza w tym paśmie. Również znajdujemy go bez większego problemu, mimo iż kręci się tam kilku drwali i paru turystów. Szybki wpis do logbooka, gdyż robi się wyjątkowo chłodno i tą samą drogą wracamy na Rwónicę.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa

Kiedy docieramy do Kianki stwierdzamy, że warto by było odnaleźć jeszcze jedną skrytkę, która zlokalizowana była nieco poniżej Równicy. Nie przewidzieliśmy jedynie tego, że trzeba będzie zejść dość stromo w dół. Poszukiwania kesza idą nam topornie, ale ostatecznie po kilku próbach jego zlokalizowania, udaje nam się ta sztuka.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2QN7J_lesny-kosciol-kamien-na-rownicy

Powrót na parking, był dla mnie wyjątkowo mozolny, gdyż jakoś nogi nie bardzo chciały współpracować i wdrapywać się pod górę.

Zjeżdżamy z Równicy do Ustronia, gdzie do kameralnej, niewielkiej karczmy, udajemy się na pyszny obiad. A po posiłku mały, keszowy spacer po Ustroniu. Mimo panującego, lekkiego mrozu, udaje nam się znaleźć to, co chcemy oraz spalić trochę poobiednich kalorii.

http://www.geocaching.com/geocache/GC35MHC_zrodlo-zelaziste

http://www.geocaching.com/geocache/GC36316_ustron-zawodzie

5.01.2014 Przedostatni dzień w Beskidach

Rano, postanawiamy wybrać się znów do Czech, by tam trochę pospacerować i poszukać kilku skrytek. Pogoda znów nie jest jakoś wybitnie rewelacyjna, ale trzeba korzystać z każdego dnia w górach.

Naszym pierwszym celem jest najbardziej wysunięty na wschód kraniec Czech. Drogą, wiodącą prosto z przejścia granicznego dojeżdżamy do miejsca, gdzie rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna, prowadząca do Nejvýchodnější bod ČR. Porzucamy Kiankę obok kosza na śmieci, który miał drewniane stopy (nie, nie miałam omamów) i idziemy ładnie uporządkowaną ścieżką. Towarzyszą nam oczywiście tablice informacyjne, w końcu to dydaktyczna ścieżka. Po dosłownie paru minutach, gdyż odległość nie jest zbyt duża, docieramy do najbardziej wysuniętego na wschód krańca Czech. Teren jest tam ładnie ogarnięty, są ławeczki, symboliczny kamień oraz drogowskaz wskazujący, jaka dystans dzieli nas od różnych, europejskich miast.

njabardziej na wschód wysunięty kraniec czechWygrzebujemy schowanego tam kesza i ruszamy w dalszą drogę.

http://www.geocaching.com/geocache/GC1DP3G_nejvychodnejsi-bod-cr-the-easternmost-point-of-cr

Wsiadamy do Kianki i podjeżdżamy kawałek dalej wąską, asfaltową drogą, którą przyjechaliśmy w ten rejon z przejścia granicznego. Kolejny kesz położony jest na niewielkim wzgórzu.

Czeski widoczek

Sousky Vrhhttp://www.geocaching.com/geocache/GC3A954_sousky-vrch

W okolicy tej wiedzie kilka szlaków rowerowych oraz pieszych. Oczywiście wszystko jest ładnie oznakowane, jak to u Czechów i Słowaków.

Porzucamy Sosuky Vrh i zjeżdżam do głównej drogi wiodącej do Jablunkova. Po drodze zgarniamy kesza zlokalizowanego przy pomniku przyrodu, czyli rozłożystym i okazałym drzewie.

Ot taki obrazek (nie, nie jestem jego autorką), który leżał sobie obok Hranicara

obrazekruda z keszem (jak widać, skrytki mogą mieć wszelaki rozmiary, formy, kształty i kolory)

ruda i keszhttp://www.geocaching.com/geocache/GC1GH8R_hranicar

Jedziemy dalej. W Jablunkovie udajemy się po następną skrytkę. W trakcie szukania jej, dość niefortunnie się wywalam i odechciewa mi się szukania czegokolwiek. Marek jednak ma w sobie motywację i to jemy udaje się znaleźć skrytkę oraz dostać się do niej. http://www.geocaching.com/geocache/GC1JWRK_mekka-vsech-gorolu

Marek, zdobywca kesza

Marek i keszNaszym kolejnym celem, na podróżniczej, czeskiej mapie są okolice Dolni Lomna i Horni Lomna. Tam pierwszy raz znajdujemy kesza, który rozbraja nas swoim wykonaniem. Idealnie wpasowywał się w miejsce, w którym został zrobiony. Dla zwykłego przechodnia był absolutnie niemożliwy do zlokalizowania.

http://www.geocaching.com/geocache/GC3EVYP_viadukt-dolni-lomna

Znajdujemy jeszcze parę keszy w tej okolicy. Zasadniczo, nie ma się co rozpisywać, gdyż z różnych powodów nie udało nam się tego dnia za wiele pochodzić po górach. Ja miałam jakąś górską, niemoc twórczą, co skutkowało małą motywacją do zbytniego przemieszczania się.

Jesień?

Horni LomnaHorni LomnaWidoczek

czechyhttp://www.geocaching.com/geocache/GC19PHT_h-lomna-kostel-povyseni-sv-krize

http://www.geocaching.com/geocache/GC1WM6P_jablunkovsky-prusmyk

http://www.geocaching.com/geocache/GC2NR5D_cestou-na-skalku

Post Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 8 – Równica oraz czeskie keszowanie pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/sylwestrowo-noworoczne-beskidy-czesc-8-rownica-oraz-czeskie-keszowanie/feed/ 2 137