Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-includes/pomo/plural-forms.php on line 210

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-content/plugins/wp-super-cache/wp-cache-phase2.php on line 1167

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 77

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 87

Warning: Creating default object from empty value in /wp-content/themes/journey/framework/options/core/inc/class.redux_filesystem.php on line 29

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Rowerowo – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl Subiektywne spojrzenie rudej i Marka na Bałkany, podróże i nie tylko! Thu, 07 Jun 2018 07:00:36 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.6 http://balkany.ateamit.pl/wp-content/uploads/2014/12/DSC09337-5497cfcbv1_site_icon-32x32.png Rowerowo – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl 32 32 80539066 Rowerowe Czechy: Kouty i okolice http://balkany.ateamit.pl/rowerowe-czechy-kouty-okolice/ http://balkany.ateamit.pl/rowerowe-czechy-kouty-okolice/#comments Mon, 04 Jul 2016 17:05:55 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=7162 Kouty to idealne miejsce na rowerowy weekend w Czechach. Piękne widoki, wspaniałe trasy i mnogość miejsc do odwiedzenia.

Post Rowerowe Czechy: Kouty i okolice pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Kouty, a dokładniej Kouty nad Desnou, to niewielka miejscowość położona na Morawach, pośród malowniczych gór Jeseników. Znajduje się tu jeden z bardziej popularnych w Czechach ośrodek narciarski, który latem przekształca się w centrum sportów rowerowych, za sprawą funkcjonującego tu bike parku. Kouty przyciągają również turystów pieszych, dzięki przebiegającym w okolicy licznym szlakom. Najpopularniejszą atrakcją tego regionu jest elektrownia szczytowo-pompowa Dlouhe Strane, która znajduje się na wysokości 1350 m n.p.m. Jest to również największy tego typu obiekt w Europie, który uznawany jest za jeden z siedmiu cudów Czech.

Do Koutów udaliśmy się w celach rowerowych. Marek, Przemas i Tomas planowali eksplorować trasy tutejszego bikeparku, ja natomiast chciałam po prostu pojeździć po górach i lepiej poznać tę okolicę. Kouty pierwszego dnia pobytu powitały nas bajkową, słoneczną pogodą. Jedynie temperatura pozostawiała sporo do życzenia – było strasznie gorąco już od samego rana. Panowie udają się na wyciąg, który wozi pod szczyt Medvedi hora, ja natomiast kieruję się drogą nr 44 na północ, by po chwili odbić w dolinę Divoka Desna. To właśnie tam znajduje się dolny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej Dlouhe Strane. Zanim jednak do niego dotrę muszę chwilę odczekać, gdyż na trasie tej odbywają się zawody rowerowe organizowane przez klub sportowy z Głuchołazów. Kiedy wszyscy uczestnicy opuszczają linię startu, idę w ich ślady i zaczynam mozolną, rowerową wspinaczkę. Chwilę wytchnienia, czyt. zjazdu, mam w trakcie okrążania dolnego zbiornika. Później z powrotem zaczynam stromy podjazd. Dochodzi południe, z nieba leje się żar, a o choćby skrawku cienia mogę zapomnieć. Na najbardziej stromym odcinku schodzę z roweru, co ma ten plus, że mogę pojeść rosnących przy drodze aromatycznych i dojrzałych poziomek.

Divoka Desna

Docieram do skrzyżowania. W lewo i stromo do góry mogę podjechać do górnego zbiornika elektrowni. Prosto mogę udać się do stacji wyciągu. Gdy przyglądam się mapie, szybko podejmuję decyzję. Przy górnej stacji wyciągu zaznaczony jest bowiem kufel piwa. Szczerze mówiąc marzyłam o czymś zimnym, nawet o wodzie, bo ta, którą miałam w plecaku zdążyła się już trzy razy ugotować. Zjeżdżam zatem do wyciągu w idealnym momencie, w którym panowie akurat schodzą z krzesełek. Bez umawiania wszyscy spotkaliśmy się w jednym czasie. Funkcjonująca tu knajpka jest mocno oblegana przez rowerzystów. Widać podział – jedni sączą piwo, drudzy kofolę. Większość naszej ekipy decyduje się na napój numer jeden, który w panującym upale smakuje niczym ambrozja. Po odpowiednim nawodnieniu zaglądamy na wieżę widokową, która pozwala spojrzeć powyżej linii drzew, porastających pasmo Jeseników. Może widok nie jest najbardziej imponującym na świecie, ale jest sielsko i naprawdę urokliwie.

czeskie piwo

Kouty Bike Park

Jeseniky

Jeseniky

Jeseniky

Choć moja motywacja do dalszej jazdy w upale jest niewielka, to wsiadam na rower i kieruję się do górnego zbiornika elektrowni szczytowo-pompowej Dlouhe Strane. Mozolny podjazd daje w kość, za to widoki nieco rekompensują wysiłek. Wokół zbiornika poprowadzone są dwie drogi asfaltowe. Jedna, nieco poniżej niego oraz druga, tuż przy nim. Obie funkcjonują jako trasy dla rolkarzy, ale tylko niższa, z której niestety nie widać zbiornika, udostępniona jest także rowerzystom. Miejsce to rzeczywiście robi wrażenie, ze względu na swoją wielkość oraz fakt, że znajduje się na szczycie góry. Zbiornik objeżdżam dolną drogą, po czym wracam pod górną stację wyciągu, bo obiecałam chłopakom rowerowe zdjęcia.

DSC01615

Dlouhe Strane

Dlouhe Strane

Dlouhe Strane

Dlouhe Strane

Po krótkiej foto sesji zaczynam długi zjazd do Loucnej na Desnou. Droga niestety jest dość nudna, gdyż cały czas wiedzie przez las, mniej lub bardziej stromo w dół. Widoki zaczynają się przed samą Loucną. Dobrze, że za mocno się na nich nie skoncentrowałam, bo mogłabym wjechać ze sporą prędkością w opuszczony szlaban. Z Loucnej czeka podjazd do Koutów, główną szosą nr 44. Choć nie był bardzo stromy, to dał mi mocno w kość, ze względu na panujący upał. Kiedy dotarłam na teren ośrodka Helia Sport mój wewnętrzny termostat był już mocno przegrzany.

Kouty

Kouty Bike Park

Kouty Bike Park

Kouty Bike Park

Kouty Bike Park

Kouty

Po 17 nad Jeseniky nadciągają burze z mocnymi ulewami. Można wreszcie odetchnąć i odpocząć od wysokich temperatur. Na obiad oczywiście wyprażany ser z frytkami oraz zimne piwo na deser. Wieczorem próbujemy przespacerować się ścieżką dydaktyczną dla dzieci i odnaleźć…. Ksylofon. Niestety schematyczna mapka nie ułatwiła nam tego zadania, w efekcie spędzamy większość czasu pijąc piwo w Piernikowej Chatce. Wiem… brzmi to jak bełkot albo opowieści kogoś, kto wypił za dużo, ale przy drodze do wyciągu znajdują się drewniane rzeźby oraz małe budynki, związane z miejscowymi legendami czy historiami.

Niedziela nie powitała nas tak piękną pogodą, jak sobota, ale przynajmniej nie padało. Tym razem Przemas idzie pobiegać po górach, Marek z Tomasem wracają do bikeparku, ja natomiast decyduję się na wycieczkę rowerową po okolicznych, mniejszych miejscowościach. Teoretycznie zakładałam mniej podjazdów, niż dnia poprzedniego, ale chyba źle spojrzałam na mapę planując trasę. Najpierw czekał mnie zjazd do Loucnej na Desnou i odwiedziny u czarownicy na turbomiotle.

Loucna na Desnou

Kawałek za miejscowością odbiłam na Marsikov, gdzie znajduje się uroczy, drewniany kościół św. Michała z XVII wieku. W międzyczasie się rozpogodziło, chmury zniknęły odsłaniając niebieskie niebo oraz słońce. Dzięki temu i tak sielankowa okolica, staje się jeszcze bardziej fotogeniczna.

Mariskov

Mariskov

Mariskov

Mariskov

Mijam kolejne, wyjątkowo zadbane miejscowości, aż docieram do Vernirovic. Tam rozpoczyna się najdłuższy tego dnia podjazd, który ma prawie 8 km długości. Przez większość czasu wiedzie leśną, mniej lub bardziej stromą drogą. W dużej mierze jest asfaltowa, a tam, gdzie wypłukała ją woda, leżą luźne kamyczki. Jestem tam kompletnie sama i nie wiedzieć czemu, cały czas mam wrażenie, że za kolejnym zakrętem zobaczę biegnącego na mnie drogą niedźwiedzia.

Vernirovice

Vernirovice

Moją leśną trasą docieram do drogi, którą poprzedniego dnia zjeżdżałam spod górnej stacji wyciągu do Loucnej. Teraz również kieruję się w dół. Po wyjechaniu z lasu dostrzegam, że na niebie zaczynają kłębić się ciemne chmury, które generalnie nie wróżyły niczego dobrego. Z tego powodu wracam w okolice Koutów i jeszcze przez chwilę kręcę się po och najbliższej okolicy.

Dlaczego warto wybrać się do Czech na rower? Przede wszystkim czeka tu na Was rewelacyjna infrastruktura. Świetnie oznaczone szlaki, punkty z mapami i informacjami na temat odwiedzanych miejsc. Naprawdę ciężko się zgubić i pisze to osoba, która ma tendencję do gubienia się w nawet całkiem dobrze znanym terenie. Do tego liczne knajpki/sklepy na trasie, które pozwalają uzupełnić zapasy wody/jedzenia. Jeśli chodzi o jazdę nieco bardziej ekstremalną, to w Czechach znaleźć można nie tylko bike parki usytuowane przy wyciągach narciarskich, ale również liczne ścieżki zaprojektowane głównie pod rowerzystów enduro. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, niezależnie od poziomu umiejętności, kondycji, preferencji (zwiedzanie vs. szlifowanie umiejętności zjazdowych). Do tego przystępne ceny i wspaniałe widoki. My – Polacy, sporo się jeszcze musimy nauczyć, by dogonić naszych południowych sąsiadów pod kątem rowerowej infrastruktury.

Dlaczego warto wybrać się na rower do miejscowości Kouty? Ponieważ stanowią świetną bazę wypadową dla tych, którzy chcieliby pozwiedzać okoliczne miejscowości, jak i pojeździć po górach. Znaleźć tu można urozmaicone szlaki, które odpowiednie są zarówno dla mniej i bardziej zaawansowanych rowerzystów. Amatorzy DH/enduro znajdą w bike parku kilka tras, które pozwolą się wyszaleć i dobrze bawić.

Kouty

Informacje Praktyczne

Kouty dojazd

Obecnie, ze względu na remont drogi nr 44, poniżej przełęczy Červenohorské sedlo, należy jechać objazdem. W Jasienikach należy odbić na drogę nr 60, a następnie na drogę nr 369. Następnie w Novych Losinach należy odbić w prawo i dość krętą, górską drogą, zjechać do trasy nr 44. Na skrzyżowaniu trzeba skręcić w lewo, by po kilku minutach znaleźć się w Koutach.

Zakwaterowanie

My zdecydowaliśmy się na nocleg na terenie kompleksu Helia Sport, który znajduje się 300 metrów od położonej wyżej dolnej stacji kolejki krzesełkowej. Do wyboru są pokoje w Penzion Kouty (1000 CZK za pokój czteroosobowy bez łazienki + dopłata 408 CZK za taksę klimatyczną oraz pościel) oraz w Apartmany Kouty (1550 CZK za pokój dwuosobowy). W obu przypadkach śniadanie wliczone jest w cenę, parking jest darmowy, a do dyspozycji także schowek na rowery. W Koutach i okolicznych miejscowościach znaleźć też można mniejsze pensjonaty, nam jednak zależało na noclegu blisko wyciągu.

Ceny

Karnet jednodniowy na bike park: 490 CZK

Wjazd wyciągiem w dwie strony: 250 CZK

Wyprażany ser z frytkami: 120 CZK

Piwo: 43 CZK

Ważne: w Koutach nie znajdziecie bankomatu. Wszędzie na szczęście można płacić kartą.

Jak dotrzeć do elektrowni szczytowo-pompowej Dlouhe Strane?

Możliwości jest kilka:

– rowerem, trasą z Koutów, przez dolinę Divoka Desna i obok dolnego zbiornika. Długość ok. 15 km, cały czas po asfalcie. Niektórzy decydują się również na spacer tą drogą.

– wyciągiem krzesełkowym, a następnie czerwonym szlakiem, który doprowadza bezpośrednio do zbiornika.

– busem, który kursuje spod wyciągu do knajpki obok zbiornika;

Popularną wycieczką jest wjazd busem w okolice zbiornika, a następnie 15-kilometrowy zjazd na hulajnodze do Koutów. Taka forma rekreacji cieszy się tam dużym zainteresowaniem Czechów w różnym wieku.

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Post Rowerowe Czechy: Kouty i okolice pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/rowerowe-czechy-kouty-okolice/feed/ 18 7162
Wiosenne, świętokrzyskie rowerowanie http://balkany.ateamit.pl/wiosenne-swietokrzyskie-rowerowanie/ http://balkany.ateamit.pl/wiosenne-swietokrzyskie-rowerowanie/#comments Mon, 24 Mar 2014 09:35:15 +0000 http://podrozerudej.wordpress.com/?p=304 Świętokrzyskie bez wątpienia jest idealne na rower. Zróżnicowany teren, piękne widoki, różne typy dróg do wyboru, coraz liczniejsze trasy tworzone z myślą o fanach dwóch kółek. Wcześniej, na moje rodzinne strony nie patrzyłam pod kątem jazdy na rowerze. Jednak odkąd jestem związana z „dzieckiem dwóch pedałów” (tak o Marku mówią sami jego rodzice), musiałam zaakceptować […]

Post Wiosenne, świętokrzyskie rowerowanie pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Świętokrzyskie bez wątpienia jest idealne na rower. Zróżnicowany teren, piękne widoki, różne typy dróg do wyboru, coraz liczniejsze trasy tworzone z myślą o fanach dwóch kółek.

Wcześniej, na moje rodzinne strony nie patrzyłam pod kątem jazdy na rowerze. Jednak odkąd jestem związana z „dzieckiem dwóch pedałów” (tak o Marku mówią sami jego rodzice), musiałam zaakceptować fakt, że rower będzie istotnym elementem naszej relacji. Początki były trudne, gdyż od jazdy na dwóch kółkach miałam ogromną przerwę i wspólne wycieczki były dla nas obojga katorgą. Na szczęście teraz jest już lepiej, choć nie powiem, by rower był moją życiową pasją. Częściej staje się moim źródłem frustracji, niż radości, ale pozwolił mi odkryć inną formę zwiedzania, która daje możliwość zobaczenia więcej w krótkim czasie. Również poznawanie mojego rodzinnego, świętokrzyskiego regionu z perspektywy rowerowego siodełka jest zupełnie innym, nowym doświadczeniem.

W ostatnią sobotę, czyli 23 marca, pogoda w całej Polsce dopisywała. Czas ten spędzaliśmy w Kielcach, zaopatrzeni w nasze dwa kółka (no w sumie to cztery). Plan na wycieczkę rowerową był prosty – aby tylko były widoki. Szybki rzut oka na mapę i już wiem, gdzie powinno być ciekawie.

Jedziemy do Wilkowa, gdzie na parkingu obok zbiornika wodnego zostawiamy Kiankę i wypakowujemy rowery. Najpierw robimy rundkę honorową wokół zalewu, który istnieje w tym miejscu dopiero od kilku lat. Okala go chodnik/ścieżka rowerowa. Jest stąd też piękny widok na Łysicę, czyli najwyższy szczyt Gór Świętokrzyski, zaliczany również do Korony Gór Polski.

 Łysica widziana z Wilkowa

ŁysicaZalew w Wilkowie

WilkówOpuszczamy Wilków kierując się w stronę Świętej Katarzyny, która skupia sporą część ruchu turystycznego w regionie. W końcu można stąd „atakować” szczyt Łysicy. Nie dołączamy jednak do sporej grupy turystów, jaka tego dnia kręci się w miejscowości, lecz jedziemy w stronę Bodzentyna. Początkowo chcemy ominąć główne drogi i dojechać do Psar przez Grabową, lecz drogi zaznaczone na mapie i gpsie nie istnieją w terenie. Niestety offroad nie wchodził w grę, gdyż okoliczne łąki były zalane, a nasze rowery nie mają w nazwie „wodne”.

Wracamy zatem na główną drogę i jedziemy prosto do Bodzentyna. Pierwszy większy podjazd, który jednak okazuje się być całkiem przyjemny. Oprócz nas po okolicy kręci się sporo rowerzystów, co nie powinno dziwić, skoro warunki pogodowe są tak urokliwe.

Świętokrzyski pejzaż widziany z okolic Bodzentyna

bodzentynW Bodzentynie kierujemy się w stronę Psar, które znane są z Centrum Usług Satelitarnych (aby być precyzyjną dodam, że CUS ulokowane jest w Psarach Kątach). Było to jedyne tego typu centrum w Polsce, należące do TP SA. Przez wiele lat, świętokrzyski krajobraz był ozdobiony talerzami anten. Jednak rozwój technologiczny, a przede wszystkim wykorzystanie światłowodów sprawił, że znacząco spadło zapotrzebowanie na przesyłanie połączeń głosowych za pomocą satelitów. Dlatego też w 2010 roku zapadła decyzja o zezłomowaniu anten. Co ciekawe, część z nich została wykupiona przez osoby prywatne lub organizacje, m.in. przez Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz jurajski park nauki.

Psary Kąty

Psary KątyPofalowane pole

Psary KątyKolorowa chatka

PsaryPsaryMy jednak nie odwiedzamy CUS a mozolnie pniemy się do góry. Ja momentami zsiadam z roweru i podprowadzam go. Niestety nadal mam problem z wydatkowaniem energii podczas rowerowych przejażdżek. O ile chodząc, jestem w stanie rozłożyć siły tak, aby móc wędrować cały dzień, o tyle na rowerze ta sztuka nadal mi się nie udaje. Stąd też muszę częściej odpoczywać lub po prostu zsiadać z roweru w trudniejszym terenie.

Docieramy prawie na szczyt pasma, czyli Bukową. Prawie, gdyż nasza asfaltowa droga omijała go. Nam nie bardzo chciało się podchodzić jeszcze wyżej, w szczególności, że w perspektywie mieliśmy kawał pięknego zjazdu. Czysta przyjemność i wiatr we włosach!

W dół…

świętokrzyskiePo paru kilometrach odbijamy na Klonów i Barczę. W pierwszej z miejscowości zatrzymujemy się na krótki posiłek. Rozsiadamy się na niewielkiej polance, połozonej obok kilku domów. Po chwili dołącza do nas przeuroczy, kudłaty psiak, który początkowo jest dość nieufny, lecz szybko się do nas przekonuje i z radości usiłuje wejść mi na głowę.

Odpoczynek

świętokrzyskiePan Pies

psiakPo chwili odpoczynku żegnamy się z pieskiem i zjeżdżamy odrobinę niżej, do charakterystycznego skrzyżowania ze sklepem, skąd jest piękny widok na Łysicę. Marek koniecznie chce zjeść loda, więc zasiadamy na przysklepowej ławeczce. Lodów w sklepie nie ma, lecz Marek i tak zakupuje batonika i słodki napój. Kiedy wraca, lokalny degustator trunków wszelakich stwierdza, że Marek powinien być bardzo szczęśliwy, bo ma przy sobie „żyłę złota/złoto” (tak, to o mnie) i że razem wyglądamy jak dwa aniołki (hmm nigdy nie pomyślałam o nas, jak o dwóch aniołkach, raczej jak o dwóch furiatach z rogami). Hmm jak to się mówi, podróże kształcą, więc i teraz czegoś się o nas/sobie dowiedziałam.

Łysica z Klonowa

Łysicaruda z widokiem

świętokrzyskieMarek ze/za sklepem

łośOpuszczamy Klonów i zjeżdżamy do Barczy. Tam skręcamy w stronę Brzezinek, a później jedziemy przez Ciekoty do Wilkowa.

Droga powrotna

świętokrzyskieSpokojny zalew w Wilkowie

Zalew w WilkowieNasza trasa liczyła 42km. Nie jest to zbyt imponująca odległość, jednak dodając do tego podjazdy i zjazdy, narzekać nie mogę, bo w tym sezonie to moja najbardziej ambitna trasa.

trasa rowerowa 22.03.14

Post Wiosenne, świętokrzyskie rowerowanie pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/wiosenne-swietokrzyskie-rowerowanie/feed/ 4 2566