Rowerowa Chorwacja i Bośnia – podsumowanie
Bałkany, rower, piękna pogoda i poznawanie nowych miejsc – tak w dużym skrócie wyglądał nasz majowy wypad do Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Przy okazji stanowił etap przygotowawczy do sierpniowego, trzytygodniowego wyjazdu na Bałkany, dokąd również planujemy zabrać rowery. Zaproszenie od Beaty z Campingu Rio było też ogromną motywacją, by w końcu, po czterech latach znów na dłużej zawitać w Chorwacji. Jednak zacznijmy od początku.
Przygotowania
Naszym głównym wyzwaniem było oczywiście spakowanie nas, naszych bagaży oraz rowerów do Kianki. Choć nasze auto z gumy nie jest, to bez większego problemu w jej wnętrzu znalazły się dwa rozłożone rowery, dron, rzeczy biwakowe oraz plecak z ciuchami. O dziwo Kianka wydawała się mniej zapakowana, niż gdy jeździliśmy bez naszych dwóch kółek. Jak wspomniałam ostatnio w TVN24 BIS – w małych autach tkwi duży potencjał i nasz samochód stanowi żywy dowód potwierdzający te słowa.
Etap 1 – Rowerowa Chorwacja
Pierwszy raz od dawien dawna zdecydowaliśmy się jechać na Bałkany autostradami. Wystartowaliśmy z Kielc, następnie przez Słowację przemknęliśmy autostradą na Bratysławę (winieta na 10 dni kosztuje 10 EUR i można ją wykupić przez internet). Węgry pokonaliśmy bocznymi drogami, które może nie pozwalają jechać super szybko, to jednak są puste i nie grozi na nich utknięcie w korku. Całą Chorwację pokonaliśmy autostradami. Najpierw do Zagrzebia, a później do Ploce. Trzeba przyznać, że jazda przez Chorwację jest dość nudna i niestety droga. Ale dzięki autostradom udało nam się w ciągu 17 godzin dotrzeć z Polski do Campingu Rio w Delcie Neretwy.
W Chorwacji zrealizowaliśmy większość naszych rowerowych planów. Poznaliśmy okolice Opuzen, odwiedziliśmy dwie wyspy – Hvar i Korculę oraz Makarską Riwierę. Łącznie zrobiliśmy na rowerach 111,8 km. Nie jest to duży dystans, ale rowery stanowiły dodatek do ogólnego zwiedzania. Sporo czasu zajmowały nam dojazdy do konkretnych destynacji, które m.in. wymagały przepraw promowych. Niemniej doszliśmy do wniosku, że połączenie roadtripu, ze spacerami oraz wycieczkami rowerowymi pozwala zobaczyć znacznie więcej, z nieco innej perspektywy.
Camping Rio, który stanowił naszą bazę wypadową, jest świetnym punktem, z którego można poznawać południową część Chorwacji. Blisko stąd w wiele ciekawych i może nieco mniej popularnych miejsc. Poza sezonem panuje tu błoga cisza i spokój, co w pełni pozwala się zrelaksować.
Etap 2 – Rowerowa Bośnia i Hercegowina
Ten etap wyjazdu realizowaliśmy w drodze powrotnej do Polski. Rowery tak naprawdę towarzyszyły nam tylko jednego dnia, podczas zwiedzania Trebinje i jego najbliższych okolic. Jazdę niewątpliwie utrudniał nam upał, który był tam dość niemiłosierny. Jednak w trakcie pobytu w tym bośniackim mieście udało nam się zrobić 30 km.
Bośnia i Hercegowina zaskoczyła nas w drodze powrotnej niesamowitymi krajobrazami, które podziwiać mogliśmy wprost z drogi pomiędzy Trebinje a Banja Luką. Ten bałkański kraj udowodnił, że potrafi zaskakiwać różnorodnością. Aż dziwi, że nie cieszy się tak dużą popularnością, jak pozostałe państwa Półwyspu.
Czy warto zabierać rower na Bałkany?
Odpowiedź może być tylko jedna – WARTO! Będziecie w stanie dotrzeć w więcej miejsc, niż w trakcie pieszych wędrówek, a także do tych, do których ciężko dostać się autem lub transportem publicznym. Będziecie bliżej ludzi i przyrody. Spojrzycie na bałkańskie kraje z innej perspektywy. Oczywiście zadbacie w ten sposób również o swoje zdrowie, bo każda aktywność fizyczna jest dla naszych organizmów lepsza, niż najdroższe lekarstwo na receptę.
Jeśli chcecie przeczytać wszystkie wpisy z tej wyprawy, znajdziecie je poniżej – wystarczy kliknąć
Rowerowa Chorwacja. Część 1 – Komin, Opuzen i Blace
Rowerowa Chorwacja. Część 2 – Peljesac i Korcula
Rowerowa Chorwacja. Część 3 – Hvar i dwie pory roku
Rowerowa Chorwacja. Część 4 – Makarska Riwiera
Mostar, Konjic, Jablanica i Krupa na Vrbasu
Na deser filmowe podsumowanie najlepszych momentów z naszego wyjazdu.