Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-includes/pomo/plural-forms.php on line 210

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-content/plugins/wp-super-cache/wp-cache-phase2.php on line 1167

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 77

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 87

Warning: Creating default object from empty value in /wp-content/themes/journey/framework/options/core/inc/class.redux_filesystem.php on line 29

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-includes/pomo/plural-forms.php:210) in /wp-includes/feed-rss2.php on line 8
UNESCO – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl Subiektywne spojrzenie rudej i Marka na Bałkany, podróże i nie tylko! Thu, 07 Jun 2018 07:00:36 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.6 http://balkany.ateamit.pl/wp-content/uploads/2014/12/DSC09337-5497cfcbv1_site_icon-32x32.png UNESCO – Bałkany według Rudej http://balkany.ateamit.pl 32 32 80539066 Poreč – miasto UNESCO, festiwali i darmowych leżaków http://balkany.ateamit.pl/porec-miasto-unesco/ http://balkany.ateamit.pl/porec-miasto-unesco/#respond Mon, 23 Apr 2018 06:29:56 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=12228 Poreč to niewątpliwie przyjemne miasto, które będzie mi się kojarzyć z błogim lenistwem.

Post Poreč – miasto UNESCO, festiwali i darmowych leżaków pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Po trzydniowym pobycie w Zadarze pożegnałam się z Dalmacją i wyruszyłam na Istrię. Ta część Chorwacji często jest przez turystów pomijana. Bo za bardzo włoska, bo na północy jest zimniej, bo jest mniej spektakularna, itd.. Ale prawda jest taka, że zarówno Istria, jak i sąsiadujący z nią Kvarner to regiony, które docenią Ci, dla których Dalmacja nie jest pępkiem chorwackiego świata i są otwarci na nieco inne pejzaże czy architekturę. Moja przygoda z Istrią zaczęła się od dwóch, bardzo znanych miast. Najpierw odwiedziłam Poreč, a później spektakularne Rovinj. Jednak zanim o nich, parę słów o mojej nocnej jeździe z Zadaru.

Z Zadaru do Rovinja, czyli nocny, autobusowy koszmar

Bilet do Rovinja zamówiłam sobie jeszcze pierwszego dnia pobytu w Zadarze. Kupując go przez internet dostawałam dodatkową zniżkę. A poza tym, było to nocne połączenie na dość popularnej trasie, więc chciałam być pewna, że znajdzie się dla mnie miejsce. Jak wspominałam we wpisie dot. Ninu, autobus spóźnił się prawię godzinę (zamiast o 23:30, pojawił się około 00:30). Byłam wykończona i marzyłam o tym, by się przespać. Niestety po wejściu do autobusu okazało się, że klimatyzacja jest tak ustawiona, by zamrozić pasażerów. Po drugie, moje siedzenie zajęte było przez współpasażerkę, która zrobiła sobie z niego łóżko. Początkowo nie mogłam jej dobudzić, ale gdy ostatecznie mi się to udało, obrzuciła mnie takim spojrzeniem, jakbym jej spaliła wieś i zabiła wszystkich członków rodziny. Później nie było lepiej. Dysponując tylko jedną bluzą usiłowałam jakoś się przykryć, by nie odmrozić sobie żadnej kończyny. Nie byłam w stanie się ani ułożyć, ani nawet zdrzemnąć choćby 5 min. Koszmar ten trwał aż do Rijeki. Wtedy z autobusu wysiadło kilka osób. Przeniosłam się więc na dwa, wolne siedzenia i wreszcie zasnęłam. Po jakiś 15 min przyszedł do mnie kierowca z radosną informacją, że mam się przesiąść na inny autobus, który jedzie do Rovinja. Szczerze mówiąc teraz to ja miałam mordercze zamiary. Z tej wściekłości, gdy przeniosłam się do drugiego autobusu, nie byłam już w stanie zmrużyć oka. Dzięki czemu mogłam podziwiać całkiem przyjemny wschód słońca.

Rude zobmie jedzie do Poreča

Do Rovinja dotarłam po 8 rano. Na niewielkim dworcu autobusowym działała na szczęście płatna toaleta, w którym mogłam doprowadzić się do jako takiego porządku i przyjrzeć się w lustrze moim worom pod oczami. Ponieważ zameldowanie w hostelu miałam dopiero po godzinie 14, stwierdziłam, że może w takim razie wybiorę się na wycieczkę do Poreča. Okazało się, że na autobus, a zasadniczo busa nie musiałam zbyt długo czekać. Towarzyszy mi kilku podróżnych, w tym dwójka młodych turystów z Niemiec. Mkniemy omijając autostradę, dzięki czemu przejeżdżamy obok Limskiego Kanału, zwanego często fiordem. Przebiegająca obok niego szosa jest dość wąska i na zakrętach dwa autobusy czy dwie ciężarówki jadące z naprzeciwka nie są w stanie się minąć. Podróż mija mi szybko i bezproblemowo. Po dotarciu na dworzec autobusowy w Poreču wyruszam w stronę wybrzeża i starówki.

Poreč – zwiedzanie

Moją marszrutę zaczynam od spaceru wzdłuż Obala maršala Tita, czyli nadmorskiej promenady. Po drodze wpadam do usytuowanej przy nabrzeżu informacji turystycznej, gdzie porywam kilka map oraz broszur informacyjnych, a także rozmawiam chwilę z pracującą tam dziewczyną. Następnie kontynuuję spacer wzdłuż Rivy, oglądając póki co starówkę z zewnątrz. W miejscu, gdzie Obala maršala Tita przechodzi w deptak poprowadzony wzdłuż murów, zagłębiam się w wąskie uliczki zabytkowej części Poreča. Miasto pełne jest ciekawych pod kątem architektonicznym kamienic oraz ma do zaoferowania parę ciekawych zabytków.

Poreč

Poreč

Poreč

Poreč

Poreč

Jednak wśród nich prym wiedzie jeden, a mianowicie Bazylika Eufrazjana, która została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Oczywiście nie mogłam odmówić sobie jej zwiedzania, mimo tego, że padałam na twarz i średnio kontaktowałam. Bazylikę Eufrazjana (bilet wstępu 40 kn, w sezonie czynna od 9 do 20) zwiedza się według wytyczonego porządku. W pierwszej kolejności można obejrzeć krużganki, baptysterium oraz dzwonnicę, z której rozciąga się całkiem przyjemny widok na miasto. Następnie można odwiedzić pałac Biskupów, w którym mieści się Muzeum Sztuki Sakralnej. Kolejnym punktem zwiedzania jest Lapidarium, w którym zgromadzono kolekcję mozaik. W dalszej kolejności wychodzi się na zewnątrz, gdzie zlokalizowana jest wystawa archeologiczna, a także można spojrzeć na nabrzeże z ciągnących się tu murów. Ostatnim etapem zwiedzania jest wizyta w bazylice, która pokryta jest w środku zapierającymi dech w piersi mozaikami. I szczerze mówiąc dopiero po wyjściu z kościoła zrozumiałam, dlaczego cały kompleks zostały wpisany na listę UNESCO.

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bayzlika Eufrazjana

Bazylika Eufrazjana

Relaksacyjny Poreč

Po zwiedzeniu bazyliki doszłam do wniosku, że naprawdę nie mam siły i potrzebuję chwili odpoczynku. Udałam się więc pod mury miejskie, gdzie znalazłam kawałek cienia i mogłam się w spokoju usadowić się z moimi bagażami. Przez półtorej godziny gadam z przyjacielem (pozdrowienia Tomasz!) i marudzę mu o moim zmęczeniu. W końcu postanawiam zmienić miejsce nic-nie-robienia i udaję się w stronę ul. Nikole Tesli. Po drodze trafiam na coś, co w tamtym momencie wyglądało jak mały raj. Z racji odbywających się w mieście licznych festiwali, pod murami ustawionych było kilka rzędów leżaków, które służyły jako sala kinowa podczas wieczornych pokazów filmowych. Jak łatwo się domyślić, natychmiast się w jednym z nich usadowiłam i spędziłam drzemiąc jakąś godzinę. Oczywiście w międzyczasie beształam się w myślach, że powinnam jeszcze tyle zobaczyć i zwiedzić. Ale z drugiej strony zdrowy rozsądek kazał mi mimo wszystko dać sobie czas na relaks. Więc w efekcie Poreč będzie mi się trochę kojarzył z lenistwem.

Poreč

Pożegnanie z Porečem

Po nabraniu sił postanowiłam pożegnać się z Porečem i wrócić do Rovinja, gdzie mogłam już zameldować się w hostelu. Zanim jednak całkiem opuściłam miasto, zajrzałam jeszcze na spory Trg Slobode, przy którym stoi barokowy kościół (Crkva Gospe od Andela). Szybko jednak stamtąd uciekłam, gdyż czułam się tam jak na patelni. Żwawo wróciłam na dworzec, gdzie na autobus nie musiałam zbyt długo czekać (połączeń między Porečem a Rovinj jest naprawdę bardzo dużo). Sam Poreč zrobił na mnie pozytywne wrażenie, choć tak naprawdę sporą część pobytu w nim przespałam. Na pewno spodoba się tu osobą lubiącym najróżniejsze wydarzenia kulturalne, gdyż odbywa się tam mnóstwo najróżniejszych festiwali. Ich pełną listę znajdziecie tutaj -> KLIK. Oprócz tego w okolicy jest kilka niezłych plaż, sporych kompleksów hotelowych czy kempingów. Są też aquaparki (np. Aquacolors Poreč) czy park rozrywki Dinopark w Funtanie. Do tego wszystkiego na całej Istrii poprowadzonych jest mnóstwo szlaków rowerowych. Znajdziecie je pod poniższym linkiem -> KLIK.

Porec

Poreč

Post Poreč – miasto UNESCO, festiwali i darmowych leżaków pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/porec-miasto-unesco/feed/ 0 12228
Szybenik – miasto twierdz i niesamowitych widoków http://balkany.ateamit.pl/szybenik-miasto-twierdz/ http://balkany.ateamit.pl/szybenik-miasto-twierdz/#respond Sun, 08 Apr 2018 16:18:14 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=11970 Szybenik - miasto dla tych, którzy kochają piękne widoki.

Post Szybenik – miasto twierdz i niesamowitych widoków pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Zanim tak na dobre rozpoczęła się moja Chorwacja Solo, którą kontynuowałam bez Marka, udaliśmy się wspólnie w kilka miejsc. Jednym z ważniejszych punktów na naszej trasie był Szybenik. Choć wydawało nam się, że to dość popularny kierunek wśród turystów, miasto zaskoczyło nas brakiem tłumów i naprawdę przyjemną atmosferą. A przede wszystkim Szybenik zaoferował nam spektakularne widoki. A to dla nich głównie podróżujemy.

Gra o Tron i UNESCO

Boom na Chorwację trwa od lat i zwykle większości osób nie trzeba namawiać na podróż do tego kraju. Jednak od pewnego czasu moda na Chorwację stała się jeszcze bardziej intensywna. A wszystko za sprawą serialu HBO – Gra o Tron. Bowiem całkiem sporo scen kręcono właśnie w Chorwacji. A ponieważ serial ten ma mnóstwo fanów, to zaczęli oni zwiedzać te miejsca, w których mogli zobaczyć swoich ulubionych bohaterów. Stąd też swoiste oblężenie przeżywa Dubrownik (jeśli kiedyś wydawało Wam się, że jest tam dużo ludzi, to teraz jest ich jeszcze więcej. SIC!), wiele osób odwiedza także Split (gdzie w podziemiach Pałacu Dioklecjana kręcono słynne sceny z Daenerys i smokami, ale nie tylko), Arboretum Trsteno oraz właśnie Szybenik. Ostatnie z miejsc odegrało w serialu kilka ról. Przede wszystkim widok na Szybenik pojawił się w Grze o Tron jako Braavos. Kilka scen zostało także nakręconych w twierdzy św. Jana (niedostępnej póki co dla zwiedzających) oraz przed katedrą św. Jakuba. Kościół ten sławę zawdzięcza nie tylko serialowi, ale również temu, że został w 2000 roku wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ta monumentalna i piękna budowla powstawała 124 lata, a osobą odpowiedzialną za jej powstanie był słynny w całej Chorwacji Juraj Dalmatinac, a po nim Niccolò di Giovanni Fiorentino.

Spacerem przez Szybenik

Jako, że nigdy nie byliśmy wielkimi fanami Gry o tron (no dobra, ja może kiedyś byłam, ale przestałam, zaś Marek nie obejrzał ani jednego odcinka), więc Szybenik chcieliśmy zobaczyć ze względu na jego zabytki. Choć prawda jest taka, że przede wszystkim liczyliśmy na piękne widoki. Ale zanim o nich, kilka kwestii praktycznych. Przede wszystkim parkowanie. My zdecydowaliśmy się zostawić Kiankę na parkingu nieopodal dworca autobusowego. Stamtąd na starówkę jest dosłownie kilka kroków. Kierujemy się na nią wzdłuż wybrzeża.

Szybenik

Szybenik

Szybenik

Po chwili docieramy do katedry św. Jakuba. Wokół niej kręci się trochę turystów, ale o wielkim tłoku nie ma mowy. Budowla ta bez wątpienia robi wrażenie. W szczególności zwracamy uwagę na piękne zdobienia, których jednak nie ma ani za dużo, ani za mało. Widać ogromny kunszt architektów. I wcale nas nie dziwi, że katedra znalazła się na liście UNESCO.

Katedra św. Jakuba Szybenik

Katedra św. Jakuba Szybenik

Katedra św. Jakuba Szybenik

Katedra św. Jakuba Szybenik

Katedra św. Jakuba Szybenik

Katedra św. Jakuba Szybenik

Po obejrzeniu katedry z każdej strony wyruszamy w górę starówki, w kierunku twierdzy św. Michała. Jednak zanim tam dotrzemy wspinamy się wąskimi uliczkami, mijając po drodze klasztor św. Wawrzyńca. To, co bez wątpienia oboje cenimy w Chorwacji, to ład architektoniczny i porządek panujący w szczególności w miastach na wybrzeżu. Szybenicka starówka niewątpliwie jest tego doskonałym przykładem.

Szybenik

Szybenik

Szybenik

Twierdza św. Michała

Po kilku minutach marszu docieramy do usytuowanej na wzgórzu twierdzy św. Michała. Bilet wstępu to koszt 50 kun od osoby dorosłej, przy czym obejmuje on również wstęp do twierdzy Barone (do wykorzystania w ciągu 7 dni od zakupu). Twierdza czynna jest w miesiąca letnich od 9.00 do 20.00/22.00 (więcej informacji znajdziecie na jej oficjalnej stronie -> KLIK). Ta średniowieczna budowla niewątpliwie dominuje nad całym Szybenikiem. Po raz pierwszy wzmiankowana była w 1066 roku, jako miejsce, w którym zamieszał chorwacki król Petar Krešimir IV oraz jego orszak. Od początków swego istnienia twierdza pełniła ważną rolę, głównie ze względu na swe strategiczne położenie – z doskonałym widokiem na ujście rzeki Krka oraz w stronę otwartego morza. Swoją nazwę zawdzięcza istniejącemu kiedyś w jej obrębie kościołowi św. Michała. Nie przetrwał on do naszych czasów, ale nazwa pozostała. Oczywiście twierdza przez wieki była burzona i przebudowywana, ale mniej więcej zachowała swój pierwotny charakter. W latach 2012-2014 miała miejsce jej rewitalizacja. W jej trakcie na terenie twierdzy powstała scena z widownią na 1077 miejsc i latem odbywają się tu liczne koncerty oraz inne wydarzenia kulturalne. Oczywiście twierdza św. Michała to wspaniały punkt widokowy, z którego można podziwiać pozostałe budowle obronne, czyli twierdzę św. Jana oraz Barone, ujście rzeki Krka oraz Szybenik niemalże jak z lotu ptaka.

Szybenik

Twierdza św. Michała

Szybenik

Szybenik

Twierdza Barone

Szybenik

Szybenik

Szybenik

Twierdza Barone

Zaopatrzeni w bilety zakupione w twierdzy św. Michała, wyruszamy w kierunki twierdzy Barone. Początkowo, choć widzimy ją ponad zabudowaniami, nie bardzo wiemy, jak się do niej dostać. Na szczęście z pomocą przychodzi nawigacja oraz pojawiające się później drogowskazy. Generalnie po wyjściu z twierdzy św. Michała (wyjście w kierunku starówki), należy udać się na lewo, dotrzeć do głównej szosy przecinającej Szybenik, czyli ul. 113. Šibenske Brigade HV-a, iść kawałek w stronę północną, a następnie skręcić w ul. Istarską, która później zmienia się w Put Vuka Mandušića. Po krótkim stromym podejściu mijamy najpierw twierdzę św. Jana i za chwilę jesteśmy przy twierdzy Barone. Tam okazujemy bilety i wchodzimy na jej teren. Bez wątpienia to ciekawe miejsce dla rodzin z dziećmi, gdyż twierdza oferuje zwiedzanie za pomocą rozszerzonej rzeczywistości. Dzięki specjalnym okularom można przenieść się w czasie i zobaczyć, jak wyglądała ta budowla i co się w niej działo przed wiekami. Dla nas najistotniejsze są jednak widoki. Znów zachwycające i znów warte grzania się w palących promieniach słońca.

Twierdza Barone

Twierdza Barone

Twierdza Barone

Szybenik

Szybenik

Szybenik Szybenik

Z Szybeniku wyruszamy w stronę Zadaru. Szczerze mówiąc wcale nie cieszy mnie fakt, że zostanę sama w Chorwacji. Wiem – głupie. Ale z jakiegoś powodu było mi po prostu smutno, że Marek wraca do Polski i przez dwa tygodnie nie będziemy się widzieć. Do tego odzwyczaiłam się od dłuższych, samotnych wyjazdów i dopadły mnie jakieś irracjonalne obawy. W efekcie przez większą część drogi do Zadaru praktycznie się nie odzywam. Marek oczywiście stara się nieco poprawić mój przygaszony nastrój, ale średnio mu to idzie, dlatego zostawia mnie w spokoju z własnymi myślami. I nawet kiedy o tym piszę, to przypominają mi się emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły. Nie były miłe. Ale z perspektywy czasu stwierdzam, że dobrze mi zrobił ten samotny wyjazd. A o tym, dlaczego tak uważam, dowiecie się z kolejnych wpisów z serii Chorwacja Solo.

Post Szybenik – miasto twierdz i niesamowitych widoków pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/szybenik-miasto-twierdz/feed/ 0 11970
Spacerem przez Trogir oraz plażowanie w okolicach Grebašticy http://balkany.ateamit.pl/trogir-grebastica/ http://balkany.ateamit.pl/trogir-grebastica/#respond Wed, 04 Apr 2018 16:25:42 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=12034 Chorwacja posiada wiele niesamowitych miejsc. My zabieramy Was do Trogiru oraz w okolice Grebašticy.

Post Spacerem przez Trogir oraz plażowanie w okolicach Grebašticy pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Ostatnim etapem naszej wspólnej, wakacyjnej podróży był przejazd z Delty Neretwy do Zadaru, gdzie Marek miał mnie zostawić i wyruszyć w drogę powrotną do Polski. Jednak zanim rozpoczę moją Chorwację Solo, postanowiliśmy zawitać w kilku ciekawych miejscach znajdujących się na wybrzeżu. Pierwszym z nim był Trogir, drugim zaś okolice Grebašticy, gdzie nocowaliśmy na dziko w 2012 roku.

Trogir – tłok, tłok i jeszcze raz tłok

Chorwacja w szczycie sezonu jest troszkę nieznośna. A wszystko za sprawą tłumów, upałów i cen z kosmosu. Ale jeśli przymknie się na to oko, to naprawdę można czerpać garściami z pobytu w tym kraju. O ile oczywiście da się na to wszystko przymknąć oko. Bo w Trogirze nam się to niestety nie udało. Zanim jednak dotrzemy do miasta, czeka nas widokowy zjazd nad morze od strony autostrady, szosą nr 58. Warto na niej nieco zwolnić, gdyż oferuje kilka miejsc, w których można się zatrzymać, by podziwiać piękną panoramę okolicznych wysp oraz Trogiru.

Trogir

Trogir

Po dojechaniu do miasta zostawiamy Kiankę na parkingu obok… szpitala. Generalnie było to pierwsze miejsce, jakie zauważyliśmy. Kawałek dalej był też parking obok lokalnego targowiska, z którego na starówkę wiedzie piesza kładka. Trogir cieszy się dużą popularnością m.in. przez to, że jego stare miasto jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Trogir

Trogir

My jednak zaczynamy jej zwiedzanie od obrzeży, bo z pieszej kładki kierujemy się w stronę Zamku Kamerlengo, mijając po drodze Kulę św. Marka. Przy twierdzy kręci się sporo turystów, a ciągnące się wzdłuż morza bulwary są pełne gości z zagranicy oraz pracowników firm oferujących rejsy wycieczkowe, którzy stojąc przy swoich stoiskach obwieszonych plakatami usiłują nagonić nowych klientów. Panuje swoisty rozgardiasz, który jest wyjątkowo duży mimo stosunkowo wczesnej, porannej pory.

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Po przejściu wzdłuż Rivy oraz krótkiej wizycie na moście prowadzącym na wyspę Čiovo, udajemy się w głąb starówki wchodząc na jej teren Bramą Południową. Od razu kierujemy się do jej serca, czyli Trg Ivana Pavla II, gdzie stoi ratusz, piękny pałac Ćipko oraz najbardziej charakterystyczna budowla Trogiru czyli monumentalna cerkwie św. Wawrzyńca (Crkva Sv. Lovre). Jest tam bardzo dużo ludzi, dlatego dość szybko stamtąd uciekamy, próbując zaznać nieco spokoju w bocznych uliczkach. Niestety okazuje się, że również i tam jest mnóstwo ludzi. Dlatego udajemy się w okolice Muzeum Miejskiego, by wyjść ze starówki Bramą Północną. Mimo tego, że Trogir jest naprawdę piękny i urokliwy, to panujący tam harmider dość mocno nas do niego zniechęcił. Postanowiliśmy więc udać się w miejsce, w którym mieliśmy nadzieję zaznać trochę spokoju.

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Trogir

Powrót po 5 latach do Grebašticy

Jak wiecie nasza pierwsza, wspólna, bałkańska podróż, miała miejsce w kwietniu 2012 roku i w jej trakcie początkowo kręciliśmy się trochę po Chorwacji. Problem jednak polegał na tym, że pogoda nam wyjątkowo wtedy nie dopisywała. Praktycznie przez cały nasz pobyt w Chorwacji padał deszcz, było szaro i dość paskudnie. Mimo wszystko staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej i przy okazji ciut zaoszczędzić na noclegach, stąd obozowaliśmy tylko na dziko. W ten sposób, kompletnie przez przypadek trafiliśmy do niewielkiej zatoki w okolicach miejscowości Grebaštica, a dokładniej obok murów obronnych Bedem na półwyspie Oštrica. Generalnie strasznie wtedy lało i musieliśmy namiot rozbić w niewielkim lasku, by choć trochę ochronić się od wszechobecnej wilgoci. Udało nam się tam powrócić w sierpniu 2017 roku, gdy pogoda była wprost wymarzona: słońce, niebieskie niebo, lekka bryza. Oczywiście, w przeciwieństwie do naszej pierwszej wizyty, na plaży tej nie byliśmy sami. Wypoczywało tam kilka osób, ale o tłumach nie było mowy. Na półwysep Oštrica prowadzi bita, momentami dość wyboista droga. Plaża jest kamienista, więc warto mieć buty do pływania w wodzie, z racji wszechobecnych jeżowców. Dodatkowo, dzięki licznym drzewom, można się schronić w ich cieniu i nieco odpocząć od upału. Naszym zdaniem to idealne miejsce na krótki przystanek w trasie na północ lub południe Chorwacji. No i miło było tam wrócić po 6 latach i to przy wyjątkowo sprzyjającej aurze pogodowej.

Oštrica

Oštrica

Oštrica

Post Spacerem przez Trogir oraz plażowanie w okolicach Grebašticy pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/trogir-grebastica/feed/ 0 12034
Bardejów – słowacka perełka na liście UNESCO http://balkany.ateamit.pl/bardejow-unesco/ http://balkany.ateamit.pl/bardejow-unesco/#respond Sun, 05 Nov 2017 17:22:21 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=10874 Urokliwy, niewielki Bardejów to jedno z ciekawszych miejsc na wschodzie Słowacji. Przekonajcie się dlaczego!

Post Bardejów – słowacka perełka na liście UNESCO pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Pierwszy raz w Bardejowie byłam w 2009 roku. W ciągu tygodnia odwiedziłam to słowackie miasto dwukrotnie – najpierw ze znajomymi, później z Rudymi Rodzicami. Ponownie powróciłam tam w 2011 roku, ale tym razem z Markiem, podczas jednej z naszych pierwszych, wspólnych wycieczek. Po 6 latach znów się tam wybraliśmy, aby przekonać się, jak Bardejów zmienił się na przestrzeni lat oraz by pozwiedzać go z przewodnikiem podczas naszego październikowego study touru. Jesienna, słoneczna aura i doskonałe towarzystwo sprawiło, że to słowackie miasto ponownie nas oczarowało.

Bardejów i jego historia

Bardejów istnieje już ponad 770 lat. Pierwsza wzmianka na jego temat pojawiła się w Kronice Ipatijewskiej w 1241 r. i dotyczyła sporu między bardejowskimi cystersami a osadnikami z Preszowa. Rozwój Bardejowa był możliwy dzięki jego położeniu na ważnym szlaku handlowym między Morzem Czarnym a Bałtykiem. Za sprawą docierających tu kupców i handlarzy miasto szybko się wzbogaciło. Bardejów szybko uzyskał rozliczne przywileje, które nadał mu w XIV w. król Karol Robert Andewageński. Wraz ze wzrostem znaczenia miasta, zaczęło się ono zmieniać i przekształcać. Przede wszystkim otrzymało system fortyfikacji, które miało zapewnić mu bezpieczeństwo oraz sporą niezależność. Pod koniec XIV w. dzięki królowi Ludwikowi I Bardejów stał się wolnym miastem królewskim. Co to oznaczało dla Bardejowa? Przede wszystkim znaczący rozrost. Według danych pochodzących z 1437 r. w obrębie murów miejskich istniało 517 domów, zamieszkiwanych przez 3000 osób, natomiast poza murami znajdowało się 300 domów. Co więcej w Bardejowie zarejestrowanych było 51 cechów rzemieślniczych oraz 146 majstrów rzemieślniczych. Te liczby bez wątpienia robią wrażenie! Ciekawostką odnośnie miasta był też fakt, że posiadało ono swojego, własnego… kata! Była to mocno uprzywilejowana persona, gdyż od miasta otrzymywała dom oraz całkiem pokaźną pensję. Kat generalnie miał utrzymywać porządek w mieście, a biorąc pod uwagę fakt, jak wiele najróżniejszych osób przewijało się przez tę okolicę, to często miał ręce pełne roboty. Warto też dodać, że wraz z bogaceniem się Bardejów rozwijał się także pod kątem edukacji i kultury. Powstawały drukarnie, biblioteki oraz szkoły. Jednak złota era trwała do XVII w., kiedy to miasto zaczęło tracić na znaczeniu. Najpierw Bardejów strawił pożar, a później najazd wojsk rakoczyńskich oraz epidemia dżumy.

Bardejów na liście UNESCO

Historyczne centrum Bardejowa, z rynkiem, okalającymi go niskimi kamienicami oraz murami miejskimi już w 1950 r. zostały ogłoszone miejskim rezerwatem antropologicznym. W kolejnych latach podejmowano starania o to, by odrestaurować miasto z zachowaniem jego dawnego charakteru. Działania te były wielokrotnie nagradzane przez różne, międzynarodowe instytucje, aż 30 listopada 2000 roku podjęto decyzję o wpisaniu Bardejowa na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ochroną objęte zostało historyczne centrum miasta oraz zespół budynków Synagogoi. W 2001 roku natomiast Bardejów wraz z miastami Keżmarok, Lewocza i Stara Lubownia podpisały deklarację i wspólnie stworzyły Stowarzyszenie „Słowackie miasta królewskie – renesans” w celu ochrony i zachowania historycznego i kulturowego dziedzictwa i koncentrowaniu się na rozwoju turystyki kwalifikowanej.

Na Placu Ratuszowym

Zwiedzanie Bardejowa rozpoczynamy od wizyty w Domu Polskim, który znajduje się przy samym Placu Ratuszowym. Tam możemy obejrzeć krótki spot promujący miasto oraz jego okolice, a także witani jesteśmy przez organizatorów całego study touru. Następnie przechodzimy bezpośrednio na plac i rozpoczynamy zwiedzanie pod opieką naszej przewodniczki Marii. Dzięki niej możemy się dowiedzieć sporo ciekawostek na temat miasta. Np. Bardejów jako pierwszy na Słowacji miał… wodociąg. Był on drewniany i grawitacyjny (czyli woda spływała z gór do miasta, dzięki czemu jego mieszkańcy mieli do niej dostęp). Bratysława to udogodnienie zaczęła mieć nieco później!

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Sam Plac Ratuszowy ma wymiary 260×80 metrów i otoczony jest 46 jednopiętrowymi kamienicami ze spadzistymi dachami. Od północy zamyka go gotycka Bazylika Mniejsza św. Idziego z charakterystyczną, wysoką dzwonnicą. Natomiast na centralnej części placu znajduje się gotycko-renesansowy budynek dawnego ratusza, pochodzący z XVI wieku. Jest pierwszym obiektem, który zwiedzamy od środka. Uznawany jest za pierwszy na Słowacji budynek stworzony w renesansowym stylu. Jego budowę ukończono w 1509 r. Parter służył celom handlowym, natomiast na piętrze obradowała rada miasta. Obecnie ratusz pełni rolę muzeum, w którym zobaczyć można najcenniejsze dzieła regionu Saris, m.in. rzeźby, obrazy czy dokumenty istotne dla jego dziejów.

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Jedyny taki widok

Bardejów słynie również ze swojej bazyliki, która nie tylko jest cennym zabytkiem, ale oferuje również niesamowity widok na miasto. Jednak zanim wdrapiemy się na dzwonnicę, warto poświęcić chwilę temu, co znajdziemy we wnętrzu kościoła.

Bardejów Bazylika

Kościół św. Idziego ma gługość 50 m, szerokość 31 m, a nawa główna osiąga wysokość 24 m. Świątynia może pomieścić 3000 osób i oferuje 500 miejsc siedzących. W jej wnętrzu zobaczyć można m.in. 11 gotyckich ołtarzy skrzydłowych, chrzcielnicę z brązu pochodzącą z 1485 r., gotyckie i renesansowe ławy, żyrandole z XV w., największy, neogotycki ołtarz (znajdujący się w nawie głównej, mający 17 m wysokości). Bazylika bez wątpienia robi wrażenie są wielkością oraz ilością zgromadzonych w niej rzeczy.

Bardejów Bazylika

Bardejów Bazylika

Wieża kościoła św. Idziego ma 76 m wysokości i należy do najwyższych na terenie całej Słowacji. Ma 6 pięter, a na czwartym z nich umieszczone są dzwony o imionach Jan oraz Urban pochodzące z 1995 r. oraz dzwon Signum z 1625 r. Na szóstym piętrze jest punkt widokowy. Z tarasu rozciąga się fenomenalna panorama miasta oraz jego okolic. Na Plac Ratuszowy oraz okalające go kamienice można spojrzeć niemalże jak z lotu ptaka. Jesienna aura i intensywne słońce sprawiają, że cały krajobraz ma intensywne, soczyste barwy. Dodatkowo wdrapaliśmy się na wieżę wtedy, gdy reszta naszej licznej wycieczki eksplorowała samą świątynię. Dzięki temu mogliśmy się w spokoju napawać cudownymi widokami.

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejov

Mury miejskie

W średniowieczu bardejowskie fortyfikacje były jednymi z lepszych na terenie Słowacji. Obecnie zaś stanowią jedne z lepiej zachowanych miejskich zabezpieczeń na terenie Europy. Na przestrzeni ostatnich lat zostały wyremontowane, a w ich sąsiedztwie stworzono przestrzeń służącą mieszkańcom i turystom. Znaleźć tam można siłownie na świeżym powietrzu, place zabaw, fontanny, alejki spacerowe oraz niewielki amfiteatr. Całość jest naprawdę zadbana i robi pozytywne wrażenie. Jest to też ten element, który zmienił się w porównaniu z poprzednimi latami. Widać, że fundusze w Bardejowie są naprawdę dobrze inwestowane!

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Bardejów

Suburbium Żydowskie

Ważnym elementem naszej wycieczki była wizyty w Suburbium Żydowskim, które wraz z historycznym centrum miasta wpisane zostało na listę UNESCO. Znajduje się ono jakieś 5 min spacerem od Placu Ratuszowego. Historia żydowskiej społeczności Bardejowa sięga początków XVIII wieku, kiedy to w mieście powstała pierwsza synagoga. Później uległa ona spaleniu i w XIX w. zbudowano nową, która zapoczątkowała tworzenie się suburbium, czyli przedmieścia, które obecnie uważane jest za swoisty, urbanistyczny unikat na terenie wschodniej Słowacji. Na dzielnicę tę składała się synagoga, kaplica, miejsca zgromadzeń wiernych, szkoły, rytualne łaźnie oraz część gospodarska (rzeźnia). Na przestrzeni ostatnich lat, dzięki projektowi mającemu na celu odrestaurowanie tej części Bardejowa, prowadzone są prace, mające wyremontować przede wszystkim starszą synagogę (która jest w dość mocnej ruinie). Oprócz tego, stworzony tam projekt edukacyjny, ma na celu zachowanie pamięci o żyjącej tam niegdyś dość licznej społeczności żydowskiej.

Suburbium Żydowskie

Suburbium Żydowskie

Suburbium Żydowskie

Suburbium Żydowskie

Suburbium Żydowskie

Suburbium Żydowskie

Obiad w Restauracji Gurmán

Po może niezbyt intensywnym, jak dla mnie i Marka, ale bardzo ciekawym zwiedzaniu, mogliśmy się posilić i odpocząć w Restauracji Gurmán, znajdującej się przy hotelu Pod Branou. To bardzo klimatyczne miejsce o ciekawym wystroju wnętrz, w którym panuje dość przytulna atmosfera (w szczególności gdy na raz przychodzi tam ponad 80 gości). Jedzenie było poprawne, bo nie wybitne. Ja, jako wegetarianka dostałam oczywiście wyprażany ser. Wszyscy pozostali natomiast raczyli się rosołem, natomiast na drugie danie podany był kurczak. Moi współtowarzysze nie wyrazili jakiegoś zachwytu nad tymi potrawami. Niemniej deser nieco ratował sytuację, bo szarlotka na ciepło z lodami praktycznie zawsze jest smaczna. W trakcie obiadu dyskutujemy o całym study tourze. Oboje z Markiem dochodzimy do wniosku, że chyba pierwszy raz od dawna zwiedzamy w tak wolnym tempie. Prawda jest jednak taka, że rzadko kiedy mamy okazję poznawać dane miejsce w towarzystwie przewodnika, który na dodatek ma tak rozległą wiedzę. Raz na jakiś czas można nieco zmienić styl zwiedzania i spróbować czegoś nowego! Czy warto było wrócić do Bardejowa po przerwie? Oczywiście, że tak, bo to słowackie miasto ma w sobie dużo czaru i uroku, króre moim zdaniem uwydatnia się właśnie na jesieni.

Po posiłku wracamy do Bardejovskich Kupeli, o których możecie przeczytać na we wcześniejszym z wpisów -> KLIK.

 

 

Post Bardejów – słowacka perełka na liście UNESCO pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/bardejow-unesco/feed/ 0 10874
Piękne, lecz pechowe Pamukkale http://balkany.ateamit.pl/piekne-lecz-pechowe-pamukkale/ http://balkany.ateamit.pl/piekne-lecz-pechowe-pamukkale/#comments Tue, 05 Apr 2016 17:00:15 +0000 http://balkany.ateamit.pl/?p=6597 Pamukkale - bajecznie piękna, turecka atrakcja turystyczny. Dla mnie - rudej, dość pechowe. A wszystko za sprawą wyjątkowego upału.

Post Piękne, lecz pechowe Pamukkale pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
Opuszczamy Kusadasi oraz niezbyt przyjemny hotel Shadow, w którym za każdym razem, gdy z niego wychodziliśmy, obsługa myślała, że już wyjeżdżamy i prosiła o zostawienie kluczy. Może wyglądamy na kolekcjonerów hotelowych kluczy, albo po prostu źle nam z oczu patrzy? W każdym razie pożegnalne śniadanie jemy w naszej ulubionej naleśnikarni, a następnie wyruszamy do Pamukkali.

Zasadniczo przez cały wyjazd usiłowaliśmy tak planować zwiedzanie, by nie odwiedzać w samo południe atrakcji, które znajdują się na kompletnie odkrytym terenie. Jak łatwo się domyślić, nigdy nam się to nie udawało i praktycznie codziennie smażyliśmy się w palącym słońcu. Podobnie było w przypadku Pamukkali, do których dotarliśmy punkt 12.

Pamukkale

Najpierw udaje nam się zaparkować za darmo, przy drodze, pod dość rachitycznym, lecz dającym nieco cienia drzewem. Następnie kierujemy się wprost do kasy, by uiścić opłatę w wysokości 25Tl za wejście do Pamukkali. Po zdjęciu butów i przejściu kilku metrów, dochodzę do wniosku, że zaczynam się bardzo źle czuć. Zawroty głowy, problemy żołądkowe oraz uczucie, jakbym zaraz miała stracić przytomność. Udało mi się dopaść do drugiego drzewa (patrząc od strony wejścia) i skulona przesiedziałam tam kolejne dwie godziny, w trakcie których Marek zwiedzał Pamukkale. Ja w tym czasie poznałam ochroniarza Omara, który strasznie ucieszył się, gdy usłyszał, że mam na imię Ola. „W końcu Ola i Omar brzmi całkiem podobnie!” – stwierdza ze śmiechem. O dziwo, również strasznie narzeka na panujący tego dnia upał. Co jakiś czas przerywa rozmowę, by użyć gwizdka, dzięki któremu zwraca uwagę turystów na to, by nie zbaczali z wytyczonej wśród skał ścieżki. Trzeba przyznać, że przez Pamukkale przetaczają się prawdziwe tłumy. Ja jednak nie mogę powiedzieć, by ta turecka atrakcja turystyczna stała się moim osobistym numerem jeden, w szczególności, że zobaczyłam jej niewielki fragment.

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale stanowią swoistą ciekawostkę, gdyż poniekąd są utworzone sztucznie. Ich układ oraz wygląd zależy od tego, w jakim kierunku skierowana jest przelewająca się przez nie woda. Obecnie kontrolują to ludzie, ale przez 14 tys. lat radziła sobie z tym przyroda. Oczywiście najpiękniej wyglądają mokre, wapienne skały, które skrzą się w blasku promieni. Stąd wybierając się do Pamukkali niezbędne są dobre okulary słoneczne, gdyż wszechogarniająca biel bardzo mocno razi. Generalnie nie dziwi również fakt, że Turcy utworzyli na ich terenie Park Narodowy, a także, że wpisane zostały na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

A czy Pamukkale spodobały się Markowi? Oto, co ma do powiedzenia na ich temat:

Zaraz po wejściu na teren Pamukkali znajdują się sztuczne baseny, w których można się zanurzyć lub zrobić sobie maseczkę z tamtejszego błota. Stąd też warto jest mieć na sobie kostium/kąpielówki, by nieco się orzeźwić w wapiennych. W tym rejonie Pamukkali kręci się najwięcej turystów i jest naprawdę tłoczno. Po przejściu tego odcinka dociera się wyżej, do zacienionego miejsca, gdzie znajduje się coś na kształt tarasu widokowego (tam można z powrotem założyć buty, gdyż wędrówkę kontynuuje się po drewnianych kładkach lub chodnikach). Obok ulokował się niewielki barek, w którym można napić się czegoś zimnego. Stąd widać już ruiny miasta Hierapolis, a także można udać się do Basenów Kleopatry, w których zatopione są m.in. antyczne rzeźby. Osobiście nie decyduję się na kąpiel, głównie ze względu na cenę oraz panujący tam tłok, a także ze względu na marudzącą małżonkę siedząca pod drzewem. Według mnie najciekawsze, najładniejsze, a do tego w pełni naturalne wapienne formacje zobaczyć można wędrując drewnianymi kładkami, w stronę krawędzi kompleksu. Niestety nie dotarłem do ruin Hierapolis oraz do teatru, głównie ze względu na ogrom terenu oraz zmęczenie panującym w samo południe upałem. Osoby żądne wrażeń mogą zdecydować się na lot paralotnią, który odbywa się ponad terenem Pamukkali. Niewątpliwie widoki z lotu ptaka są imponujące. My zdecydowaliśmy się na nieco tańszą opcję, czyli dwukrotny przelot dronem, nad tym niesamowitym miejscem.

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

14.08.05_13.27.56_turcja513

aaaaaaaaaa

Tak, jak wspomniał Marek, po opuszczeniu terenu Pamukkali, zdecydowaliśmy się na polatanie dronem. Był to strzał w dziesiątkę, bo ich fotogeniczność jest niezaprzeczalna, a przy okazji ja mogłam im się lepiej przyjrzeć. Co ciekawe, gdy tylko znaleźliśmy się poza obrębem Pamukkali, ja zaczęłam się lepiej czuć. Oczywiście żałuję, że nie mogłam ich zwiedzić oraz, że Marek się na mnie obraził, bo musiał sam je eksplorować, ale generalnie miałby większy problem, gdybym tam zemdlała. Podsumowując – polecamy Wam Pamukkale, ale nie zwiedzajcie ich w samo południe!

Na zakończenie, wspomniane wcześniej ujęcia z drona. Miłego oglądania!

Post Piękne, lecz pechowe Pamukkale pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

]]>
http://balkany.ateamit.pl/piekne-lecz-pechowe-pamukkale/feed/ 16 6597