BST 2014/15. Fotostory cd.
Od opuszczenia Sarajewa mieliśmy dość intensywny czas. Opowiedzą Wam o tym poniższe zdjęcia 🙂
Gdy wyjeżdżaliśmy z Sarajewa, mocno sypało. Więc najbardziej logiczne było wybrać się w góry. Podjechaliśmy zatem w okolice góry Igman. A później ruszyliśmy do przejścia granicznego Hum – Scepan Polje.
Opady opadami, a blokadę drogi międzynarodowej zrobić trzeba.
Pomiędzy Bośnią i Hercegowiną a Czarnogórą postanowiliśmy się zatrzymać, by uwiecznić Tarę.
W Czarnogórze też była zima i nawet takie małe sopelki tam urosły.
W drodze do Monastyru Ostrog widzieliśmy, jak jedzie pociąg. Niestety nie poczekał, aby uwiecznić go na zdjęciu.
Mieliśmy dotrzeć do samego Monastyru Ostrog, ale było tak ślisko, że odwiedziliśmy tylko niższe monastyry oraz punkty widokowe, do których dało radę dojść bez wybijania sobie zębów i łamania kończyn.
Na Monastyr Ostrog popatrzyliśmy z daleka, w towarzystwie zachodzącego słońca.
A teraz wytężcie wzrok i znajdźcie Kiankę na zdjęciu 😉
Wieczorem dotarliśmy do Shkodry. Było świątecznie i strasznie zimno.
Dlatego też udaliśmy się na nocleg do hostelu. Niestety było w nim równie zimno, jak na zewnątrz. Ale był rudy kot, reszta nie była ważna.
Za to rano, spotkaliśmy indora na smyczy. I nie były to zwidy, skoro nawet aparat go uwiecznił!
Po spotkaniu z indorem poszliśmy się pomodlić. A tam…strzelby, diabły, anioły, komuniści i mnisi. Zatęskniliśmy za indorem.
W muzeum przynajmniej było normalnie, bez żadnych ekscesów, za to w towarzystwie Włocha i Albańczyka.
Później postanowiliśmy nabrać dystansu i popatrzeć na Shkodrę z góry.
Zamku nie zdobyliśmy, za to wzgórze na przeciwko niego. Też było fajnie.
Później odwiedziliśmy Shengjin, aby sprawdzić, co się tam zmieniło od 2012. Niewiele. Pojawiło się kilka budynków, które 2 lata temu były żelbetonowymi szkieletami.
Na zachód słońca udaliśmy się na miejską plażę. Było wietrznie, zimno i romantycznie (a w każdym razie tak twierdzi Marek).
A końcówkę dnia spędziliśmy biegając po Durresu, szukając noclegu. Znaleźliśmy. Jest w nim zimno, jak chyba w całej Albanii. Pozdrawiamy szczękając zębami (a w każdym razie ruda marznie). To tyle. Cześć i czołem!