BST 2014/15. Jeszcze bardziej zimowe Sarajewo. Zdjęcia
Prognozy pogody o dziwo się sprawdzają i na dzisiaj zapowiadane opady deszczu i śniegu niestety nawiedziły Sarajewo. Rano sypał śnieg, co było jeszcze do przeżycia. Ale później zaczął padać deszcz, co nie było już tak przyjemne i miłe. Z tego też powodu dziś postanowiliśmy pokręcić się po mieście i pozwiedzać muzea. Nie przewidzieliśmy tylko jednego – w niedzielę muzea w Sarajewie są nieczynne, a w każdym razie te, które nas interesowały (Muzeum Olimpiady oraz Muzeum Sarajewa). Za to odwiedziliśmy wystawę poświęconą Srebrenicy oraz Syrii, gdzie obejrzeliśmy również dokument o oblężonym Sarajewie. Łzy lały mi się strumieniami i wcale się tego nie wstydzę. Po opuszczeniu wystawy, trudno było nam dojść do siebie. Dlatego też udaliśmy się na spacer, o którym opowiedzą poniższe zdjęcia.
Rano jeszcze sypał śnieg. Można było zakupić parasolki, których wczoraj nie było widać obok Sebilj.
Jak w większości miast, również w Sarajewie osbywa się świąteczny jarmark. Niestety dominuje na nim chińszczyzna i to niezbyt wysokich lotów.
Na szczęście na jarmarku można zaopatrzyć się w sok z granatu, który świetnie gasi pragnienie i doładowuje organizm witaminami, tak potrzebnymi w tę niezbyt przyjemną pogodę.
Odwiedziliśmy również halę targową na placu Markale. Zarówno wegetarianie, jak i mięsożercy znajdą tam coś dla siebie 😉
Zatrzymaliśmy się na chwile przy wiecznie płonącym ogniu.
Po drodze na olimpijski stadion trafiliśmy na te wyjątkowo dziwne bloki. Nagle Marek się zatrzymuje i stwierdza: „Czy do tych bloków jeździ kolejka?”. No cóż, nie kolejka, ale coś w rodzaju wind. Samo osiedle robiło dość przytłaczające wrażenie.
Odwiedziliśmy również kompleks olimpijski Zetra, gdzie planowaliśmy odwiedzić wystawę poświęconą olimpiadzie. Niestety, wystawa była zamknięta, a my mogliśmy stadion obejrzeć z zewnątrz. Niewątpliwie wszędzie w oczy rzucał się Vućko.
Wracając do hostelu przyglądaliśmy się mostom. Ten zrobił na nas najbardziej pozytywne wrażenie ze względu na swoją architekturę i pomysł z ławkami na jego środku.
Dalszą część naszego dnia w Sarajewie opiszę w pełnej relacji, gdyż wybaczcie, ale wieczorem będziemy się szybko kładli spać, bo w poniedziałek z samego rana ruszamy do Albanii 🙂