Albania Bałkany 2016 Summer Trip

Na Półwyspie Rodonit – tu czas płynie inaczej

9 listopada 2016

Po krótkim pobycie w Tiranie, podczas którego głównie skoncentrowaliśmy się na wizycie w BUNK’ART, wyruszyliśmy w stronę jednego z naszych ulubionych miejsc na terenie Albanii. Na Półwyspie Rodonit byliśmy jak do tej pory dwukrotnie – raz latem i raz zimą, i jeszcze nigdy nas nie zawiódł. Rewelacyjne widoki, możliwość nocowania na dziko, cisza i spokój.

Znów na Półwyspie Rodonit

Już od paru lat na sam Półwysep Rodonit dojechać można asfaltową drogą. Jest dość wąska i kręta, ale przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności powinna dawać 100% satysfakcji i przyjemności z jazdy. Jedynie tuż za miejscowością Fushë-Draçi, z której jedzie się bezpośrednio na Rodonit, asfalt został nieco podmyty i są sporych wielkości wyrwy. Wolno bo wolno, ale da się pokonać ten odcinek. Dalej czekają na Was już tylko piękne widoki. W sierpniu towarzyszy nam zachód słońca. Tym razem trafiamy na opuszczony szlaban na wjeździe na sam kraniec półwyspu. Płacimy obłędną kwotę 100 leków (3 zł) za samochód i możemy jechać dalej. Gdy docieramy na polankę obok kościoła, gdzie nocowaliśmy 3 lata temu, zastanawiamy się, czemu nie widzimy żadnych rozbitych namiotów, zaparkowanych camperów itd. Za ostatnim razem był tu spory tłok. Mimo pewnych wątpliwości rozstawiamy nasze obozowisko. W międzyczasie widzimy, jak nadjeżdżają dwa auta terenowe. Marek pod nosem się śmieje, że to na pewno Polacy. Takie stwierdzenie nie było bezpodstawne, gdyż w ostatnim czasie widywaliśmy w Albanii Polaków jeżdżących głównie terenówkami. Po chwili okazało się, że i w tym przypadku tak było. Zanim jednak poznamy naszych rodaków idziemy na plażę.

Półwysep Rodonit

Zmiany, zmiany, zmiany i ognisko pełne opowieści

W trakcie spaceru na plażę dostrzegamy kilka zmian, jakie w ciągu ostatnich lat zaszły na Półwyspie Rodonit. Przede wszystkim postawiono tam toalety, jest również prysznic ze słodką wodą. Co więcej plaża oraz teren, na którym obozujemy, są sprzątane. Pewne wątpliwości budzi w nas fakt, że ekipa zajmująca się ich uporządkowywaniem wywozi na taczkach śmieci do lasu. Zapewne nie znikają tam w magiczny sposób, a są po prostu zakopywane, ale może z czasem Albańczycy dojdą do tego, że należy je jednak wywozić na wysypisko. Niemniej okolica jest czysta i zadbana. Kiedy Marek idzie pływać, ja zasiadam na plaży w towarzystwie Vranaca ProCorde i kontempluję widoki. W międzyczasie na plaży pojawia się dwójka Polaków z terenówkowej ekipy, jak się okazuje ojciec z córką i po chwili razem z Markiem taplają się w morzu. Mnie jednak dużo bardziej absorbuje para młoda, która robi sobie jakąś wymyślną sesję zdjęciową na plaży.  Później z poznanymi przez Marka Polakami oraz resztą ich ekipy z Wrocławia spędzamy większość wieczora, przy płonącym ognisku, opowiadając sobie nawzajem o podróżach tych bliższych i dalszych.

Spacer, żółwie, widoki

Wieczór na Półwyspie Rodonit był wyjątkowo zimny. Musieliśmy poubierać na siebie większość naszych ciepłych ubrań. Natomiast rankiem znów temperatura przypomniała nam o tym, że jest środek lata. Zaduch w namiocie, palące słońce i ani grama cienia. Bez zbędnych rozważań po prostu mkniemy na plażę i zanurzamy się w chłodnych wodach morza. Czysta przyjemność – tylko my i albańska przyroda. Około godziny 8 na plaży nie było jeszcze nikogo, więc mieliśmy ją tylko dla siebie. Jednak musimy powoli wyruszać w dalszą drogę. Zanim jednak opuścimy nasze ulubione miejsce noclegowe w Albanii, Marek wypuszcza drona i zaliczamy spacer w stronę ruin twierdzy. W drodze powrotnej do auta, trafiamy na żółwia, który niespiesznie przechodził przez drogę. Postanawiam mu nieco pomóc i przenoszę go do cienia. Żółwiowi chyba się to spodobało, bo natychmiast się w nich zaszył. Przynajmniej jest szansa, że choć tego dnia nikt go nie przejechał.

Półwysep Rodonit

Półwysep Rodonit

Półwysep Rodonit

Półwysep Rodonit

Półwysep Rodonit

dsc03168

dsc03174

„Niewiele osób wraca w te same miejsca.”

Takie zdanie powiedziałam do Marka, gdy ten zastanawiał się, dlaczego na Półwyspie spotkaliśmy tak mało obozujących osób. Cóż, prawda jest taka, że naprawdę nie ma zbyt wielu ludzi, którzy podobnie jak i my, odwiedza dość regularnie te same miejsca, kraje lub regiony. Więc ci, którzy już raz tam byli, zapewne wybierają się później gdzieś indziej. Sam Półwysep nie leży również na szlaku wycieczek zorganizowanych, a także wielu turystów indywidualnych go raczej omija, bo jest „nie po drodze”, czyt. nieco na uboczu względem głównych tras przelotowych. Z tego też powodu nie został jeszcze zadeptany, a pojedyncze zmiany, jakie tam zaszły, są dość kosmetyczne. Ułatwiają życie ale nie zmieniają charakteru tego miejsca. No dobrze, ale zapytacie się nas: „Czemu wciąż tam wracacie?” Przede wszystkim wiemy, że zawsze możemy liczyć tam na dogodne miejsce noclegowe. Z rozbiciem namiotu nie ma tam bowiem najmniejszego problemu. Dodatkowo na Półwyspie Rodonit jest po prostu pięknie i można się tam nieco odciąć od cywilizacji. A czy nie tego czasami szukamy podczas wakacji?

Rodonit z lotu drona

Od dłuższego czasu chcieliśmy tam pojechać z dronem, gdyż byliśmy pewni, iż Półwysep Rodonit zaprezentuje się w pełnej krasie. I się nie zawiedliśmy. O ile z perspektywy gruntu wygląda imponująco, to z lotu ptaka tudzież drona robi jeszcze większe wrażenie. Zresztą przekonajcie się sami, oglądając zebrany tam materiał filmowy.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

TAG
POWIĄZANE WPISY