Post O bałkańskich stereotypach w książce „Dzika Europa” pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.
]]>Kiedy jechałam na Półwysep po raz pierwszy w 2010, od koleżanek usłyszałam, że muszę napisać testament, bo na pewno stamtąd nie wrócę, zabiją mnie, zgwałcą (pytanie czy w tej kolejności, bo jak tak, to już by mi było wszystko jedno) i jeszcze okradną (jak bym już była martwa i zgwałcona to tym bardziej byłoby mi wszystko jedno). Po prawie miesiącu wróciłam w jednym kawałku (pomijam skórę, która mi zlazła dzięki „opaleniźnie” (nie mylić ze spalenizną)), szczęśliwa i zakochana po uszy w Bałkanach. Nie wiem, czy koleżanki były zawiedzione, że nic mi się nie stało, czy też im ulżyło. Nigdy się nie przyznały. Natomiast później, gdy chwaliłam się, że „wróciłam z Bałkanów” ludzie zachowywali się, jakbym odwiedziła jakieś „kraje trzeciego świata” i jeszcze bezczelnie była z tego dumna. Ciągle natrafiałam na sformułowania: „dzikie kraje”, „niebezpiecznie”, „ludzie z bronią”, „brak cywilizacji”, „dziwacy”, „wojna” itd. Wszystkie dotyczyły Bałkanów i ich mieszkańców, a większość osób prezentujących te „górnolotne” poglądy nigdy na Półwyspie nie była. Skąd zatem biorą się te zakorzenione głęboko stereotypy i uprzedzenia?
Do tematu w naukowy, ale nie nudny i schematyczny sposób, podszedł Božidar Jezernik w swej książce „Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników”. Autor zabiera nas w fenomenalną podróż przez wieki, podczas której oglądamy Bałkany oczami osób, które zdecydowały się odwiedzić ten region Europy i jeszcze spisały swoje wspomnienia i wrażenia. Dość szybko człowiek się orientuje, skąd wzięły się określone schematy myślowe związane z Półwyspem i jego mieszkańcami. Posłużę się moim ulubionym przykładem, związanym z Albańczykami.
Cóż, mocno im się obrywało od zachodnich podróżników. Nazywani byli „troglodytami Europy”, ludźmi na wskroś złymi i zdemoralizowanymi oraz przebiegłymi (nie tylko wobec „obcych”, ale i swoich). Kropką nad „i” jest niewątpliwie fakt, że część osób odwiedzająca Albanię wierzyła, że jej mieszkańcy mają…ogony. Co najciekawsze, jedna z najbardziej obszernych wzmianek na ten temat pochodzi z 1930-40 roku, czyli wcale nie z jakiś zamierzchłych czasów. Autorem tych wspomnień był niejaki Philip Thornton, który nie dość, że teoretycznie spotkał człowieka z ogonem, to jeszcze tego ogona mógł dotkną (ale przez spodnie). Oczywiście później wystawiony był na drwiny, bo nikt nie chciał mu uwierzyć w takie rewelacje. Jednak nie tylko Thornton wierzył w ludzi z ogonami. Niemniej jednak, jeśli do tych „rewelacji” dodać późniejszą izolację Albanii od reszty świata, to nie ma się co dziwić, że o kraju tym krąży wiele krzywdzących czasem mitów, legend i stereotypów.
Jednak zachodni podróżnicy nie tylko w Albanii widzieli i słyszeli różne rzeczy. Jezernik sporo czasu poświęca bałkańskim kobietom. Przede wszystkim z zapisków wyłania się obraz pań z olbrzymim biustem. Był on podobno tak ogromny (sięgał do pępka), że gdy kobieta trzymała dziecko na plecach, mogła zarzucić pierś na ramię i w ten sposób nakarmić swą pociechę. Kobiecy biust okazał się być palącym i ciekawym tematem dla podróżników (oczywiście głównie mężczyzn, co dziwić nie powinno). Akurat to zainteresowanie wyjaśnić można w prosty sposób – w tym czasie (czyli jakiś XVIII w.) kobiety w Europie Zachodniej raczej robił wszystko, by mieć szczupłą sylwetkę i mały biust, natomiast mieszkanki Bałkanów były naturalne i nieskrępowane ubiorem mającym cokolwiek zamaskować.
Oczywiście na postrzeganie mieszkańców Półwyspu wpłynęło również Imperium Osmańskie oraz wszechobecność Turków. Tym też obrywało się od podróżników – „brudni”, „barbarzyńscy”, „leniwi”, „głupi” itd. Kiedy w Europie Zachodniej zaczęło być modne jedzenie sztućcami, podróżników raziło na Bałkanach i w Turcji, że ludzie jedzą rękami. Swoje zniesmaczenie wyrażali w listach i wspomnieniach spisywanych w trakcie pobytu w tym regionie Europy. Ostatecznie, mieszkańcy Bałkanów zaczęli powoli dostosowywać się do potrzeb „ówczesnych” turystów i powoli wprowadzać noże i widelce. Kiedy ostatecznie znaczna część tamtejszych krajów zaczęła jeść „kulturalnie”, podróżnicy zaczęli być zawiedzeni, że nikt nie je rękami, bo przecież to był taki swoisty „folklor”. Generalnie tak źle i tak niedobrze.
Książka Jezernika niewątpliwie otwiera oczy na kwestię krążących obecnie bałkańskich stereotypów. Nie wzięły się one znikąd, nie są one tworem „ostatnich czasów”. Były kształtowane przez wieki i niejako stały się elementem europejskiej kultury. Wystarczy porozmawiać z niezbyt podróżującymi znajomymi, by na hasło Bałkany zaczęli się jeżyć i mówić, że jest tam niebezpiecznie a ludzie na każdym kroku chcą oszukać. Stereotypom tym nie ulega Chorwacja i Słowenia, które zdominowane są jednak przez przybyszy z zewnątrz, a nie miejscowych, więc te kraje uznaje się za „dobre i bezpieczne”. Grecja niby też ma się lepiej, ale stereotyp „leniwego Greka kombinatora” nadal jest powszechny.
„Dzika Europa” jest według mnie jedną z ważniejszych lektur dla osób, które podróżują po Bałkanach i chcą je lepiej poznać. Czasem człowiek uśmiecha się pod nosem, jak w przypadku ludzi z ogonami, a czasami krzyczy w duchu „Eureka!”, kiedy na kartach książki znajduje wyjaśnienie takiego, a nie innego podejścia do konkretnych, bałkańskich narodowości.
Post O bałkańskich stereotypach w książce „Dzika Europa” pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.
]]>